Ma tyle samo zwolenników, co przeciwników. Wywołuje niemałe kontrowersje. Ciągle o niej głośno. BODY WORLDS właśnie po raz pierwszy pojawiła się na Śląsku. Wiele o niej słyszałam, wiele o niej czytałam, wiele się naoglądałam, wiele opinii poznałam i postanowiłam podjąć wyzwanie.
Uczucia miałam mieszane. Trudno ich nie mieć, prawda? Ale postanowiłam pójść i zobaczyć. A jak już poszłam i zobaczyłam, to potem wróciłam tam razem z dzieckiem. I nie byłam jedyna, przyznaję. Mnóstwo rodzin z kilkuletnimi dziećmi, mnóstwo nastolatków. Wszyscy chłonni wiedzy, wszyscy zadający pytania i szukający odpowiedzi. Nastawieni na edukację, na zdobycie wiedzy, na poszerzenie horyzontów.
Czy w wyrostku robaczkowym są robaki?
Bezustannie zachwyca mnie otwartość dziecięcych umysłów. Pytania, pozornie śmiesznie, naprawdę niezwykle mądre i logiczne. I obsługa, która zawsze chętnie na nie odpowiadała. I tak oto najmłodsi dowiedzieli się, że w wyrostku robaczkowym robaków nie ma (są „tylko” bakterie), że jelito ma jakieś 6 metrów długości, a serce człowieka nie wygląda jak to z walentynkowych kart.
Nie pokazałam mu wszystkiego. Nie mówiłam o pochodzeniu eksponatów. Uznałam, że nie jest mu to do niczego potrzebne. Ale generalnie, tak – jestem na tak. Warto tam zabrać dzieci. Zwłaszcza te ciut starsze. Solidna porcja wiedzy podana w bardzo bezpośredni sposób.
BODY WORLDS to wyprawa po wiedzę i tak to trzeba traktować.
Nieprzekonanych nie przekonamy. Ale nie takie jest nasze zadanie. Chcemy podzielić się z Wami swoją opinią i zapewnić Was, że wiele wokół niej narosło mitów i miejskich legend.
Mama Ania