Książka Elviry Lindo Mateuszek to książka przeznaczona dla dzieci w młodszym wieku szkolnym. I tu od razu nasuwa mi się pytanie - Jednak czy tylko dla dzieci? Już na pierwszej stronie pojawia się informacja od autorki: „Mateuszek Okularnik – chłopiec z madryckiej dzielnicy Carabanchel (Górny), gaduła niezrozumiany przez otoczenie. Koledzy ze szkoły oraz jego niesłychana naiwność pakują go ciągle w jakieś tarapaty”. Ten opis głównego bohatera daje nam wskazówki, jak czytać tę książkę. Czy zatem główny bohater będzie miał nadprzyrodzone moce, którymi się posłuży, aby wybawić świat od zła? Czy może jest tak kochany i szanowany, że wszystko co powie jest odbierane przez otoczenie jako największa mądrość tego świata? Odpowiedź na oba pytania brzmi: nie!
Mateuszek to zwyczajny chłopiec, a może jednak nadzwyczajny, poprzez problemy, jakie go otaczają i z jakimi przychodzi mu się zmierzyć. Jest młodym człowiekiem, który próbuje poradzić sobie w machinie zwanej społeczeństwem. Jego najbliższe otoczenie to: mama, młodszy brat Głupek, Dziadek, rodzice chrzestni oraz koledzy: Uszatek, o którym Mateuszek mówi, że jest zdrajcą, ale zarazem najlepszym przyjacielem, Kamil prześladowca Mateuszka, oraz koleżanka Zuzia – w – Brudnych – Majtkach. Już sam opis postaci i ich przezwiska wydały mi się kontrowersyjne. Nie byłam pewna, czy można czytać dzieciom takie przezwiska, bo czytając dajemy na ich używanie przyzwolenie. Szybko jednak dotarło do mnie, że dzieci to trochę inaczej odbierają niż ja. Zrozumiałam także, że po każdym rozdziale należy porozmawiać z dziećmi na temat tego, co usłyszały.
W książce rozróżnić można dwa światy: świat dorosłych – gdzie dorośli mają problem ze zrozumieniem postępowania dzieci, ale i dzieci nie rozumieją postępowania dorosłych, oraz świat dzieci w którym wiecznie pojawiają się różnego rodzaju problemy i nikt nie pokazuje, jak sobie z nimi poradzić. W świecie dorosłych chłopiec może liczyć przede wszystkim na Dziadka, który jest dla niego wzorem i największym sojusznikiem, poza nim nie ma nikogo, kto chciałby zrozumieć problemy dzieci. W książce każdy dorosły, prócz wspomnianego Dziadka, tylko ocenia postępowanie małych bohaterów i efekt ich postępowania, który zazwyczaj w oczach dorosłych jest mizerny. Dzieciaki więc radzą sobie jak mogą opierając się na informacjach, które kiedyś zasłyszały od dorosłych, lub na tym co powiedzą im koledzy i koleżanki. Niestety opinie i wskazówki dorosłych są przekazywane dzieciom w taki sposób, że te niewiele z nich rozumieją i często popadają w kłopoty.
Nie można jednak powiedzieć, że książka pokazuje w tak jednoznaczny sposób problemy dzieci. Autorka sprytnie zakamuflowała to wszystko, o czym napisałam wyżej. Przygody, które przezywa Mateuszek są dla nas zabawne, często komiczne, a nawet wręcz nieprawdopodobne. Często można uśmiać się do łez, jednak dla mnie najważniejsze było to, że dzieci naprawdę inaczej postrzegają świat niż nam to się wydaje.
Czy jest to zatem książka tylko dla dzieci? Moim zdaniem nie. Proponuję, aby każdy rodzic przeczytał ją zanim da swojemu dziecku. Może dzięki niej spojrzy inaczej na problemy swojej pociechy? Moim zdaniem książka ta woła: Rodzice, rozmawiajcie ze swoimi dziećmi o ich problemach! Nie ignorujcie ich!
Aleksandra Kaczmarska