Autorka jest z pewnością interesującą kobietą, Amerykanką, matką, żoną, córką, przyjaciółką, sąsiadką, dziennikarzem… W dobrym czasie czytałam jej książkę, bo będąc na wakacjach - między karmieniem a drzemkami malucha, siedząc na plaży i rozmyślając.
Temat, jaki Pamela Druckerman podjęła w książce jest bardzo ciekawy. Będąc Amerykanką mieszkającą w Paryżu, żoną Anglika i matką postanowiła poszukać porównań w metodach wychowywania dzieci. Zagłębiła się w lekturze książek prekursorów teorii wychowawczych m.in. Francoise Dolto, Jean Piaget, Jean Jacques Rousseau. Wiele razy zadawałam sobie pytanie: skąd taka otyłość wśród amerykańskich dzieci, kogo o to obwiniać? W tej książce znalazłam odpowiedzi na te i mnóstwo innych frapujących mnie pytań.
Dowiedziałam się również, że amerykańskie matki uważają opiekę nad dziećmi za dwa razy bardziej przykry obowiązek niż matki francuskie. Amerykanki wolą w tym czasie wykonywać prace domowe. Najbardziej nie podoba mi się w ich twierdzeniach słowo "obowiązek". Mnie nikt nie zmuszał do posiadania dziecka. Na pewno nie myślę tutaj o tym, co jest moim obowiązkiem. Jestem po prostu mamą i nie przypisuję tej kwestii żadnej ideologii.
Podoba mi się teoria potocznie nazywana ZACZEKAJ! Francuskie dzieci od niemowlaka uczone są czekania. Może swoich dzieci od niemowlaka nie będę uczyła tego rodzaju cierpliwości, począwszy od oddalania czasu karmienia. Jednak na dłuższą metę uczenie dziecka ma sens, nie wszystko bowiem może dostać od razu. W badaniach amerykańskie dzieci wypadają słabo, nie potrafią cierpliwie usiedzieć na krześle czekając np. na obiad.
Zgodzę się z teorią, że należy zachęcić dzieci do spróbowania wszystkich produktów żywieniowych, ale nie oczekiwać od nich, że na siłę zjedzą wszystko, co im nie smakuje. Rozdział „Musisz spróbować” szczegółowo opisuje te zagadnienia.
W rozdziale „To ja decyduję” autorka opisuje z kolei zabawę w parku z synkiem Leo. Przytacza rozmowy ze swoją francuską przyjaciółką, która chciała przekazać Pameli swoje rady dotyczące stanowczości. Po kilku próbach autorce udało się okiełznać synka i przestał uciekać. Rodzicielski autorytet to rzecz najtrudniejsza do osiągnięcia przez matkę. W tym rozdziale spróbujemy nauczyć się mówić NIE dobitnie.
A na koniec przeczytamy słowa Francoise Dolto, że „zachcianka nie jest potrzebą i niekoniecznie musi zostać zaspokojona. Należy jej wysłuchać i porozmawiać o niej z dzieckiem”.
Na 110 stronie znajdziemy przepis na ciasto jogurtowe, które we Francji to niedzielny rytuał rodzinny. Razem z synkiem opiekłam takie ciasto w domu, było przepyszne, a w czasie pracy mieliśmy mnóstwo okazji do śmiechu. Teraz synek pyta, kiedy znów zrobimy ciasto, w którym będzie mógł odmierzać składniki pudełeczkami po jogurcie. Serdecznie polecam lekturę nie tylko na wakacje!
Mama Kasia