Agata kończy trzecią klasę i udaje się z rodzicami nad upragnione morze. Dziwnym zbiegiem okoliczności w tym samym miejscu wypoczywa ze swoimi rodzicami i starszą siostrą Marcin, kolega z klasy. Początkowo Agacie świat wali się pod nogami – w szkole chłopak nie dawał jej spokoju i wiecznie przezywał ją, mówiąc po nazwisku „Agata-Halata”, co dziewczynkę przyprawiało co najmniej o smutek.
Na szczęście szybko okazuje się, że Marcin mówiąc w ten sposób nie miał złych zamiarów - myślał bowiem, że koleżanka lubi takie zawołania. Wystarczyła jedna rozmowa i stanowcza informacja ze strony Agatki, by Marcin jej już więcej nie przezywał. Tytułowa bohaterka szybko znalazła wspólny język z Marcinem i jego siostrą Jolą. Będąc niespokojnymi duszami, dzieci świetnie bawiły się nad morzem w detektywów, natrafiając na tajemniczy list w butelce... Poszukiwanie skarbów, przyjaźń i sympatia bez względu na wiek i płeć, zabawy na świeżym powietrzu to tylko jedna, z całą pewnością nie jedyna, warstwa książki Lipcowe przypadki Agatki.
W tej lekkiej, świetnie napisanej lekturze zawarte są również inne przesłania. Samotność starszego człowieka, byłego dyrektora szkoły i nawiązanie dialogu z młodym pokoleniem, to piękna historia snuta między liniami głównej opowieści, którą młody czytelnik karmi się mimochodem. Z kart książki przebija radość i kreatywność dzieci spędzających twórczo czas wakacji oraz szacunek do starszego pokolenia - rodziców i osób w jesieni życia.
Dodatkowo książka napisana jest w narracji pierwszoosobowej, krótkie rozdziały i podrozdziały zachęcają nawet mniej wprawnych czytelników do samodzielnego spotkania z lekturą. Książka znakomicie nadaje się zarówno dla dziewcząt, jak i chłopców, czego dowodem jest fakt, że mój dziewięcioletni syn „połknął” tę detektywistyczną opowieść w dwa dni.
Mama MałGosia