Książka o POTWORAKU jest po prostu fajna. Wszyscy się dziwią, jak go widzą, bo nikt wcześniej nie widział ufokosmity. A gdy okazuje się, że ma on dodatkowe zdolności: umie się rozdwajać, przywoływać windę, a nawet odmładzać kobiety, to wszyscy chcą się z nim przyjaźnić. No i ci, którzy zostali jego przyjaciółmi też bardzo mi się podobali: zmęczony listonosz, niecierpiący dzieci sąsiad Chrobotek i pani sąsiadka Fabisiakowa, która została cheerleaderką.
Bardzo mi się podobało, gdy Potworak ożywił obraz Jana Matejki "Bitwa pod Grunwaldem". Tylko nie wiem, co my teraz będziemy oglądać na tym obrazie, skoro wszyscy rycerze z niego uciekli i pognali do Malborka. Ale to była bardzo niebezpieczna przygoda.
Będę kibicował drużynie Potworaka w meczach gry w boso szczęki i mam nadzieję, że wyjdzie ona z grupy i zdobędzie puchar.
Szkoda, że do naszego domu nie przysłano paczki, na której byłyby przyklejone trójwymiarowe znaczki. Chciałbym pobawić się z ufokosmitą i nauczyć się jego sztuczek. Tylko sposób oglądania telewizji przez Potworaka, chociaż śmieszny, średnio mi się podobał.
Ja sam czytałem już książki pana Grzegorza Kasdepke, które są lekturami w drugiej klasie: Z piaskownicy w świat i Ostrożnie! – ale POTWORAK i inne ko(s)miczne opowieści jest od tamtych fajniejsza i powiem to autorowi, gdy znowu go spotkam na targach książki. Mam też nadzieję, że napisze on jeszcze coś o kosmitach i wtedy serii z ufoludkiem będę mógł szukać w księgarni.
Bartek, lat 8