Kto doczyta książkę do końca - będzie mógł z łatwością rozwiązać zadanie: ile małpek nazbierali trzej bracia - Samko, Ferko i Jożko? Albo też fakultatywnie: ile małpek może pomieścić półeczka w dziecięcym pokoju o standardowych wymiarach? A o obliczenia pokusić się warto, ponieważ jest to związane z ogromną przyjemnością w trakcie czytania...
Być może wielu rodziców pamięta Małpeczki z własnego dzieciństwa. Gwarantuję, że mimo upływu czasu, wcale się nie zestarzały. Wciąż bawią, zapraszają do podróżowania, przygód i uczą czegoś ważnego. Chociażby tego, że warto się przyjaźnić, nawet gdy przyjaciel innym wydaje się nieatrakcyjny, bo ma na przykład "mordkę czarną od słoniny", wyliniałe futerko i kojarzy się z najobrzydliwszym stworzeniem na świecie - tak jak uczłowieczona małpka, choć pluszowa, to jednak gadająca (to nic, że trochę sepleniąca) - Fricko.
Fricko został ojcem małpki o imieniu Jupko, a prababcią... cóż, może niełatwo zorientować się w tych rodzinnych małpio-ludzkich koligacjach, ale i tak najważniejsze, że wszyscy stali się sobie bardzo bliscy, mało tego - pewne zdarzenie ujawniło też życzliwość innych ludzi... Tchnąca optymizmem, lekko napisana książka, która cieszy zarówno tych, którzy ją już kiedyś w rękach mieli i tych, którzy po jej przeczytaniu na pewno zażyczą sobie na urodziny... małpeczkę, rzecz jasna.
mama Anna