Grzegorz Kasdepke jest nam znany, lubimy czytać jego książki i poznawać przygody tworzonych przez niego bohaterów. Dlatego też zdziwił nas fakt, że wcześniej nie mieliśmy do czynienie z Kacprem! „Kacperiada” na szczęście wreszcie trafiła do naszych rąk i chcemy się z Wami podzielić tą radością. Sięgnęliśmy po nią od razu, wiedząc też, że jest laureatką wielu nagród, całkowicie zasłużonych. Ale najbardziej zaintrygował nas wiele obiecujący dopisek pod tytułem: „Opowiadania dla łobuzów i nie tylko”.
Książka to zbiór krótkich opowiadań o trzyosobowej rodzince. Napisana została lekko, z humorem z pozycji taty pięcioletniego Kacpra. Poznajemy życie i poglądy małego Kacperka, ale też wiele dowiadujemy się o jego rodzicach. Są oni bardzo sympatyczni, cierpliwi, lecz przede wszystkim – „normalni”. Nie stosują wymyślnych metod wychowawczych i uważnie słuchają swojego synka. Kacperek też nie jest dzieckiem stwarzającym jakieś szczególne problemy, ale takie zwykłe - jak na kilkulatka przystało.
Historyjki są napisane świetnym językiem, odnoszę wrażenie, że wręcz niekiedy wyrafinowanym. I tak na przykład finezją jest wytłumaczenie zastosowania klepsydry, bo mało kto doszedłby tu do straży pożarnej w kuchni, czy zabawa w teatr, gdzie w roli kurtyny wystąpił... tata Kacpra. Niektóre opowiadania są też przestrogą, jak choćby „Kąpiel”, w której po Kacprze w wannie zostały tylko uszy, czy opowieść o marchewkowym torcie i Martynce, ucząca tolerancji i zrozumienia.
Opowiadania są różnorakie - jedne dają recepty na poradzenie sobie z niektórymi dziecięcymi problemami i wadami, inne (wydawałoby się, że bardziej dla rodziców) z kolei demaskują dziecięce zachowania u osób dorosłych. Wszystkie jednak pokazują nam, że warto słuchać innych, by się wzajemnie rozumieć. POLECAMY to mało powiedziane!
A na koniec jeszcze lepsza wiadomość – ponoć ma powstać film na kanwie "Kacperiady". Mam tylko nadzieję, że uda się w nim oddać ten urok Kacpra, czar jego rodziców i niepowtarzalny rodzinny klimat…
mama Monika