Jedna literka, a zmiana wielka, autorstwa znanej dzieciom (tym młodszym i starszym) Agnieszki Frączek, to doskonale nadająca się do wspólnej rodzinnej lektury książka, w której - za sprawą zabawnej treści i świetnie ją uwydatniających ilustracji Artura Gulewicza – mali czytelnicy zapoznają się z zagadnieniem homofonów.
Nie ma tu jednak żadnych naukowych objaśnień (za wyjątkiem krótkiego wstępu), gdyż dzieci poprzez czytanie (bądź raczej uważne słuchanie) każdego z 18 wierszy przekonują się, że zmiana jednej litery w pisowni niektórych identycznie brzmiących wyrazów może prowadzić do komicznych sytuacji i nieporozumień. I tak, np. zamiast zamówionych ptasich budek w przesyłce znaleźć można butki dla ptaków, a zamiast noclegu w hotelu w Kórniku spędzić noc na kurzej grzędzie.
Autorka, jak zwykle, zabawnie żongluje słowami, bawiąc zarówno małych czytelników, jak i ich rodziców, umożliwiając im (i ich pociechom, tym już nieco starszym) ćwiczenie dykcji, zaś maluchom – kształcenie wrażliwości językowej, poszerzanie zasobu słownictwa oraz pokazanie, że słowem można się świetnie bawić. Wiersze są urozmaicone pod względem treści, ilości wersów, trudności, więc każdy znajdzie tu coś dla siebie.
Sama z moimi pociechami często do tej książeczki zaglądam. Młodsza latorośl póki co przygląda się zabawnym ilustracjom i przysłuchuje rymom. Starszej zaś niektóre z wierszy już po pierwszej lekturze tak przypadły do gustu, że często prosi "Mamo, przeczytaj mi, proszę, o tych gadkach o luźnych Zdzicha gatkach, albo o gracie co z nieba spadł". Ja też mam już swoje ulubione rymy, więc czytając dzieciom dobrze się bawię.
Gorąco zatem zachęcam do lektury!
mama Karina