Książeczka ta spełnia wszelkie oczekiwania jakie możemy mieć wobec książki dla dzieci: oryginalne, niesztampowe ilustracje, przyjazny format, krótkie rozdziały. No, i przede wszystkim nad wyraz zabawną treść!
Głównym bohaterem jest Winter. Pies rasy alaskan malamut. On też jest narratorem opowiadania, a ciąg przygód opisany z perspektywy czworonoga – jest… no cóż. Zapewne o wiele zabawniejsze niż z punktu widzenia jego właścicieli, których cierpliwość wielokrotnie zostaje wystawiona na próbę. Pięknie i jednoznacznie uprzytamnia dużym i małym czytelnikom jak wygląda świat (jak poligon i plac zabaw) dla nadpobudliwego energicznego szczeniaka. Oraz, że nasi pupile, często pochopnie posądzani o złośliwość, „niegrzeczność” czy wręcz głupotę – po prostu nie potrafią się odnaleźć z świecie ludzkich oczekiwań i ograniczeń. I żadna w tym ich wina, a co najwyżej można pogratulować braku wyobraźni ich właścicielom.
Opisy gonitw Wintera – są tak sugestywne, że niemal dostajemy zadyszki, podczas czytania. To prawdziwy plus tej książki. Humor i dynamika, dzięki którym powtarzające się nieustannie w różnorodnych wariantach pościgi: konie, psy, krowy, pan z widłami etc, nie nużą i rozbawią czytelnika chyba w każdym wieku.
Książka posiada tak entuzjastyczne recenzje, nagrodę w Konkursie Literackim im. Astrid Lindgren – że już lepszych rekomendacji jej pewnie nie trzeba. Zresztą obydwoje autorzy to równie uhonorowani nagrodami, zdeklarowani ekolodzy. Tym bardziej głupio mi w takiej sytuacji zdradzać jakieś zastrzeżenia. A jednak nie potrafię odgonić natrętnej refleksji, dotyczącej nieodpowiedzialności ludzi, którzy takie psy jak Winter biorą sobie na wychowanie, a potem okazuje się, że wychowywać ich kompletnie nie potrafią. I chociaż oczywiście może to przybrać postać humorystycznej anegdotki /cyt/ „Mam poważne problemy wychowawcze z Tazem – powiedziała pani Agata – Przywłaszczył sobie moje łóżko i wczoraj wieczorem musiałam spać na kanapie w salonie, bo nie wpuścił mnie do sypialni” - to jednak uważam, że akurat w przypadku psów, niefrasobliwość ludzka jest przyczyną zbyt wielu nieszczęść i to po obu stronach.
Pogryzione, okaleczone dzieci – z powodu braku wyobraźni w podejściu i wychowaniu psów, a także tragedii tych zwierząt, które nie spełniwszy oczekiwań, jakie stawia się przed pluszakiem-maskotką, zbyt absorbujące czy uciążliwe w codziennym życiu – traciły dach nad głową, a nawet życie. I myślę sobie, że jest to na tyle ważny temat, że warto przy okazji takiej książeczki, korzystając z jej humorystycznych zasobów i dobrego nastroju w jaki nas wprowadzi – z dziećmi podyskutować. Np. czy spektakularna klęska jaką poniósł treser oznacza, że treserzy są źli i niepotrzebni?
A osoby, które poczuły się zainspirowane do zgłębienia tajników psiej psychiki i sposobu w jaki psy postrzegają świat wokół, i jak możemy na ten ich świat wpływać - odsyłam do cudownej książeczki „I tak człowiek trafił na psa” Konrada Lorenza, noblisty, który równie humorystycznie, ale niebywale kompetentnie opisuje i analizuje swoich podopiecznych. To także lektura dla naszych dzieci.
mama Agnieszka