Przeczytaj tę książkę: jeśli kochasz psy, jeśli masz psa, jeśli nie masz psa, jeśli chciałbyś ofiarować psa swemu dziecku, jeśli wahasz się, czy pies w domu to dobry pomysł…
Za każdym razem książka ta będzie inaczej w Tobie rezonować. Dlaczego? Bo na życie zwierzaka w rodzinie można spojrzeć z kilku perspektyw. Rzeczywistość widziana oczami psa jest konfrontowana z różnymi postawami ludzkimi - od niechęci do zwierząt, braku przekonania co do ważności zwierzęcia w domu, poprzez akceptację zwierzaka, aż do euforii dziecięcej, która wypływa z kontaktu z psiakiem. Tak jest w rodzinie i w otoczeniu Wintera - głównego bohatera.
Świetnie napisana, ze swadą i polotem wartka akcja sprawia, że trudno się od niej oderwać, a bezpośredni styl narracji „wciąga” w sam środek wydarzeń literackich. Tak, tak, w pewnym momencie, gdy wieczorem przed snem czytałam moim dzieciom (6 i 8 lat) „Pamiętnik grzecznego psa…” – poczułam się w środku wydarzeń - umiejętność autorów w zakresie obrazowania słowem rzeczywistości sprawiła, że po przeczytaniu kolejnego rozdziału spojrzałam „błędnym” wzrokiem na moje dzieci - zastanawiając się, czy jestem u siebie w domu, czy w domu „literackim”. Niemożliwe? Możliwe. Myślę, że na tym polega magia książek – a „Pamiętnik grzecznego psa” niewątpliwie ją posiada.
Na uwagę zasługują też ilustracje, które często zajmują całe dwie strony książki. Ma to szczególne znaczenie, gdy czytasz dziecku, które siedzi Tobie na kolanach. Można się wtedy przez chwilę pobawić w wyszukiwanie małych elementów, przypominanie sobie akcji, czy tez po prostu nazywanie tego, co na ilustracji się znajduje. Dobre ćwiczenie na rozwijanie umiejętności zamykania myśli w „granicach zdania”.
I na koniec – jest to świetna pozycja dla tych dzieciaków, które czytają już same, chcą to robić, a Ty Rodzicu, zastanawiasz się, co „podrzucić” do czytania, by się dziecko przy książce dobrze bawiło, przy tym nieświadomie czegoś nauczyło i chciało sięgać po kolejne historie zapisane na kartkach papieru.
mama MałGosia