„Brajan i ogniowe smoki” to książka, która nas zaskoczyła. Chyba wszyscy pamiętamy małego Brajana, który uratował życie wielu ludzi, ale sam zginął w pożarze. I tak też sobie wyobrażałam tę opowieść – a tu zaskoczenie. Brajan jest tylko pierwowzorem bohatera i tu dopiero treść nabiera kolorów. Ale od początku.
Po pierwsze, moim zdaniem jest to bardzo ładnie graficznie wydana książka z przesłaniem i o sprawach, o których niechętnie rozmawiamy, szczególnie z dziećmi: śmierci, rozstaniach, przemijaniu, ale też niosąca nadzieję.
Jak już wspomniałam, bohaterem jest Brajan, którego wraz z bratem Kamilem wychowuje babka. Tęsknią za rodzicami i nie lubią słów emigracja i Londyn. Brajana poznajemy w momencie, gdy rozpoczyna swą przygodę ze szkołą, Kamil chodzi już do piątej klasy. Pewnej nocy, gdy cały dom spał, Brajan obudził się w pokoju pełnym dymu i języków ognia. Zadzwonił: „Pali się! Pali się! U nas. Bednarska 3. Drugie piętro.” A gdy się obudził zobaczył dziwnego strażaka, z wąsami na pół twarzy. Brajan martwił się, że będą go szukać, ale strażak powiedział: „To niemożliwe. Zostali po tamtej stronie. Ocaliłeś im życie.”
W ten sposób Brajan znalazł się w innym świecie, w którym przeżywa fantastyczne przygody, spotyka wiele postaci, krasnoludów, smoki. Nie będę wchodzić w szczegóły, żeby nie psuć Wam lektury. Jedyne o czym warto wspomnieć, ta historia nie jest tragiczna – przedstawia wizję świata chłopca, który zapadł w śpiączkę i pozwala cały czas mieć nadzieję na spotkanie po naszej stronie. Cieszcie się tą książką razem z dziećmi!
mama Monika