Książka opowiada o dziesięcioletniej dziewczynce, która jest w trudnej sytuacji. Jej rodzice rozwodzą się, a ona nie potrafi się zdecydować, gdzie chce zamieszkać. Najlepsza byłaby możliwości zamieszkania z obojgiem rodziców w Morwowej Chatce, czyli tak, jak było to do tej pory. Lecz Mama i Tata rozwiedli się i koniec kropka. Mają już swoje nowe rodziny.
To znaczy, że do tej pory jedynaczka Andy będzie miała teraz pięcioro i pół rodzeństwa. Pół, ponieważ jej macocha jest w ciąży. Tato jest z tego powodu najwidoczniej zadowolony. Do tego to okropne rodzeństwo…Andy nie ma zamiaru znosić upokorzenia ze strony "nowej" córki Mamy Kathy.
Andrea sobie nie wyobraża życia tylko z jednym z rodziców. Dlatego postanawia, że co piątek będzie jeździć, czy to do Mamy, czy do Taty. Niby taki układ wydaje się prosty, lecz Andy męczą ciągłe podróże. Do tego dochodzi odległość i szkoła. Książka bardzo dobrze ukazuje potrzeby małej dziewczynki. Rodzice w pewnym sensie "wyszarpują" ją sobie z rąk. Nie liczą się jej uczucia. Liczy się to, kto będzie lepszym rodzicem.
Andrea stara się w końcu, aby zwrócona na nią swoją uwagę. Opuszcza się w nauce, wagaruje, a nawet ucieka z domu. Ma dość życia "na walizkach". Na szczęście ma swoją pocieszycielkę – małego króliczka Rzodkiewkę, maskotkę (nie przytulankę, jak dobitnie stara się to uświadomić Andy jej ojczym) z Leśnej Rodziny. Lecz i ta nie ma lekko. Ląduje od czasu do czasu w dziwnych miejscach, np. w muszli klozetowej.
Oczywiście wrzucona przez nieznośną Kathy, z którą z resztą Andrea musi dzielić pokój w czasie pobytu u mamy. Ale kiedy Andy odkrywa sekret Kathy z jednej strony robi się jej przykro, z drugiej zaś wykorzystuje go do ucieczki z domu. Tak, tak... Andy ucieka z domu! Poza tym przeżywa dużo innych przygód. Jak np. odnalezienie wspaniałego ogrodu, który jest idealnym miejscem do zabaw z Rzodkiewką. Trzeba przyznać - cudzego ogrodu.
Książka jest napisana w ciekawy sposób. Każdy jakby rozdział to jedna litera alfabetu, czyli np. A jak Andy i wtedy cały "rozdział" jest o niej. Innym razem jest o Rzodkiewce, o Morwowej Chatce, czyli jej kochanym domku, w którym dawniej mieszkała razem z rodzicami. Zresztą cała treść książki, a w szczególności początek i koniec są powiązane z alfabetem.
Książka jest bardzo wciągająca. Ja przeczytałam ją w dwa dni. Jest to książka dla każdego. I dla małych i dla dużych. Każdego wciągnie i czegoś nauczy. Bo jak już wspomniałam idealnie ukazuje jak rodzice nie uważnie kłócą się o dziecko, jak nie liczą się z uczuciami dziesięcioletniej dziewczynki. Zauważa to nawet pani z poradni rodzinnej.
Książka jest napisana łatwo czytelnym językiem, miło i przyjemnie się ją czyta. Polecam każdemu! Myślę, że każde dziecko, które ją przeczyta lekko się wzruszy i zatroszczy o główną bohaterkę, a na pewno bardziej doceni swoich rodziców.
Justyna Modzelewska