Maciej Orłoś, autor wydanych przez Znak Tajemniczych przygód Kubusia, napisał książeczkę dla swojej córki Melanii. Te przemiłe opowiadania są z pozoru bardzo zwyczajne, opisują codzienność małej dziewczynki. Jednak wiele ciekawych zdarzeń burzy porządek ułożonego dnia za sprawą dziadka Meli. Dzieją się rzeczy tajemnicze i niewytłumaczalne...
Oto fragment:
Melania mieszka w Warszawie. Ma pięć lat i chodzi do przedszkola. Pewnego razu Melę odwiedził dziadek i poszli na spacer. Mela bardzo lubi swojego dziadka, nie tylko dlatego, że zawsze, no, może prawie zawsze, ma coś dla niej, jakąś niespodziankę - a to lizak, a to cukierek, a to batonik - trudno jej się dziwić, bo kto nie lubi niespodzianek, prawda? Mela lubi jednak dziadka przede wszystkim dlatego, że zawsze jej coś ciekawego opowiada i w ogóle z dziadkiem po prostu nigdy nie jest nudno.
Tego dnia, kiedy poszli na spacer, też było ciekawie, a nawet - wyjątkowo ciekawie, a dlaczego „wyjątkowo”, za chwilę się przekonacie.
Otóż dziadek i Mela wybrali się do parku. Była piękna pogoda, słońce świeciło, chodzili sobie alejkami. Mela trzymała dziadka za rękę, nakarmili kaczki w stawie, a dziadek opowiadał, jak to było, kiedy on był mały. Co pewien czas o tym opowiada, a Mela słucha z zainteresowaniem. Po pierwsze dlatego, że dziadek umie ciekawie opowiadać, a po drugie dlatego, że opowiada o wojnie. Bo kiedy był mały, była wojna - druga wojna światowa. Dziadek mieszkał wtedy w Warszawie, była okupacja, było strasznie i niebezpiecznie.
Ale wróćmy do spaceru w parku. Usiedli na ławce i dziadek powiedział tak:
- Moja Meluniu kochana (zawsze mówi do niej Meluniu; Meli na początku nie bardzo się to podobało, już wolałaby na przykład Melciu, ale potem się przyzwyczaiła), mam coś dla ciebie...
Mela pomyślała, że pewnie coś słodkiego, jak zawsze, ale - nie. Dziadek sięgnął do kieszeni marynarki i wyciągnął małą plastikową torebkę. Rozsupłał gumkę, którą torebka była zawiązana, i wyjął coś, ale co - tego Mela nie zdążyła zobaczyć.
- Wyciągnij rękę - powiedział, a następnie na dłoni dziewczynki położył mały żółty kamyczek, trochę pomarszczony, ale bardzo ładny. - Wiesz, co to jest, Meluniu? - zapytał dziadek i uśmiechnął się.
Mela nie była pewna, ale po chwili, kiedy dziadek powiedział: „To bursztyn, Meluniu” - przypomniała sobie, że oczywiście wie, co to są bursztyny i nieraz je widziała, na przykład w sklepie z pamiątkami nad morzem, a poza tym mama ma przecież korale z bursztynów.
- To jest bursztyn, a właściwie bursztynek - powiedział dziadek - który znalazłem na plaży w Krynicy Morskiej, to było już po wojnie, byłem trochę starszy niż ty teraz. Bardzo o niego dbałem, żeby się gdzieś nie zgubił i wiesz co, Meluniu, nie jestem pewien, ale moim zdaniem, ten bursztynek przynosił mi szczęście.
Komentarze
Ten przedstawiony fragment jest dobry, ale szukam tajemnic i magii wspomnianej, wtedy mógłbym ocenić. Darmowe bajki można kopiować, niektóre z nich o tytułach: Straszydło, Zła WIEDŹMA. DIABEŁEK. Takie tytuły powstają z ENERGII PIEKŁA (zasiewanej powszechnie). Przyszłość tych dzieci to DROGA do nieszczęść.
dodany: 2011-09-12 18:40:54, przez: Jerzy
Książka piękna, pieknie sie ją czyta i ogląda. Dzięki Ci Znaku!
dodany: 2008-08-18 19:05:35, przez: mama Iwonka
dziś przeczytałam tę książeczkę mojej 5 letniej córce Gabrysi , jest nią zachwycona. Ja również.
dodany: 2008-06-14 21:19:24, przez: Gosia