Przypomnijmy - jeszcze w 2014 roku wydawało się, że projekt stworzenia placu zabaw na Plantach, finansowany z budżetu obywatelskiego jest zupełnie nierealny. W trakcie weryfikacji negatywnie zaopiniował go miejski konserwator zabytków, choć Planty od samego początku, czyli od założenia w 1822 roku służyć miały rekreacji, odpoczynkowi i spotkaniom towarzyskim.
Co łączy oba place zabaw? Oba w większości wykonane są z materiałów drewnianych, zresztą bardzo pieczołowicie, oba są tematyczne – skupiają się wokół konkretnej myśli przewodniej. Dodatkowym walorem, nie tylko dla mieszkańców, ale też turystów, odwiedzających Kraków z dziećmi jest atrakcyjna lokalizacja w samym sercu miasta, dwa kroki od Rynku Głównego i historycznego centrum.
Plantuś - to nie jest zwykły plac zabaw.
Położony zaraz obok ogrodów Muzeum Archeologicznego, nawiązuje tematycznie właśnie do eksponatów, które można w nim oglądać. Ogród zabaw podzielony został na kilka stref: zabawową, edukacyjną oraz „roślinną” – tej ostatniej na razie wyraźnie nie widać spod zalegającego śniegu. W części edukacyjnej zobaczyć można wymalowane na murze muzealne eksponaty – każdy wyposażony został w tabliczkę z krótkim, przystępnym dla dzieci opisem, co jest zachętą do zgłębiania wiedzy przez ciekawskich.
Część zabawowa jest właściwie małym ogrodem doświadczeń, bo wkomponowano w nią elementy akustyczne, a typowe dla placu zabaw urządzenia (różnego typu huśtawki, zjeżdżalnie) zostały opakowane w formę czterech, znanych w przeszłości siedzib ludzkich – jaskini, szałasu, chaty i kamienicy. Co ważne – plac zabaw przystosowany jest do potrzeb dzieci niepełnosprawnych – na przykład na trampolinę można wjechać wózkiem.
A poza tym znajdziecie tu, drodzy Rodzice wszystko, co do szczęścia potrzebne – przyjaźnie napisany regulamin, tablicę ogłoszeń i stojaki rowerowe na wypadek, gdyby ktoś przyjechał rowerem. Co ciekawe – architekci zadbali o atrakcje dla dzieci w różnym wieku – wbrew pozorom nie jest to wcale oczywistą praktyką. Niechodzące dzieci mogą raczkować do woli na podeście, przeglądać się w lusterku i próbować swoich sił , przesuwając kulki na dużym liczydle.
Zaletą miejsca jest też to, że jest odizolowane od miejskiego zgiełku, właściwie przylega do Plant, a nie jest ich częścią. Nawet rodzic ruchliwej gromadki może na chwilę spokojnie rozsiąść się na ławce z kawą i ulubioną gazetą w dłoni, a przy okazji napawać się pięknym widokiem na wieże wawelskiej katedry, bo ławki zwrócone są właśnie w tę stronę. W tylnej części działki jest ciągle dużo przestrzeni, którą docelowo zagospodarować można choćby na kącik piknikowy (z altaną), zieloną oazę (z pergolami) albo cokolwiek innego, co wpisuje się w koncepcję miejsca i zapotrzebowanie użytkowników.
„Dzikie Planty” to drugi nowy plac zabaw, położony przy Hotelu Royal. Wszystko zaczęło się od udanej współpracy z Muzeum Etnograficznym im. Seweryna Udzieli w Krakowie. Jakiś czas temu powstał w tym miejscu prototyp obecnego – tymczasowy plac zabaw, inspirowany lokalnym etnodizajnem. Przez pewien czas służył dzieciom i ich rodzicom, przekonując przy okazji nieprzekonanych, że ogród zabaw ma szansę sprawdzić się w obecnej lokalizacji.
Plac zabaw w obecnym kształcie jest inspirowany bestiarium Józefy Kogut – ludowej artystki, której prace ma w swoich zasobach Muzeum Etnograficzne. Jest prawdziwym mini-ogródkiem zoologicznym, pełnym ślimaków i wszelkich robali (jak mawia mój trzyipółletni syn). Znajdziemy tu ławki-stonogi, zabawne sówki lunetki z kolorowymi szybkami-oczami (które korespondują z innymi sówkami – rzeźbami Chromego (kto zgadnie, gdzie je znajdziemy?), karuzelę ze ślimaków i całą kolonię kurek albo innych grzybów, służących za elementy do wdrapywania się albo za pergole. Nawet kosze na śmieci mają kształt grzybów. Wszystkie elementy są pięknie wykonane, z dbałością o szczegół, a sam koncept zostawia wyobraźni nieskończone pole do podróżowania (i myślę tu o dorosłych).
Nieocenioną zaletą obu placów zabaw jest ich odmienność, żeby nie powiedzieć - innowacyjność – oba miejsca są wizualnie zdecydowanie inne niż podobne w funkcji miejskie ogródki jordanowskie. Zachwyca ich piękna, dopracowana estetyka i czytelna koncepcja, a także powiązanie z kontekstem miejsca. W końcu nie musimy się wstydzić i wzdychać po cichu do innych miast, które mają ciekawe place zabaw (Budapeszt, Praga). Jest dokładnie tak, jak być powinno – miejsce do zabawy i odpoczynku można znaleźć także w historycznym centrum, bo jakby nie patrzeć tej przestrzeni używają też rodzice z dziećmi! Na prawdziwe testowanie i dzielenie się wrażeniami przyjdzie czas, jak śnieg stopnieje i zelżeje smog, zresztą zarządzający placami zabaw Zarząd Zieleni Miejskiej zaplanował uroczyste otwarcie na wiosnę/wczesne lato. Mnie i mojemu synkowi pozostaje zdjąć na chwilę czapkę z głowy i podziękować Zarządowi Zieleni Miejskiej i za otwartość, a wykonawcom za fajne projekty i świetne wykonanie, dzięki którym Kraków pięknieje.