Wzrok jest jednym z najważniejszych zmysłów. Nie wyobrażamy sobie bez niego życia. Ufamy mu bezgranicznie i nie przeczuwamy, że może nas zwodzić.
W ubiegły piątek odwiedziłam z synem krakowskie Muzeum Historii Fotografii. Tym razem byliśmy na wernisażu wystawy „My(d)lenie oczu”. Wystawa pokazuje niecodzienną odsłonę Muzeum, ponieważ wciąga widza w zabawę, zwodzi i udowadnia, że niekoniecznie widzimy to, co nam się wydaje. „My(d)lenie oczu” kompletnie pozbawia nas zaufania do swojego wzroku.
Wzięliśmy udział w wielu eksperymentach, gdzie wzrok nas zawiódł całkowicie. Najpierw wydawało nam się, że czarno-białe zdjęcie jest w kolorze, a potem w taki sposób światło oświetlało nasze twarze, że mieliśmy wrażenie, że ktoś wywołuje bez naszej wiedzy i pozwolenia uśmiech czy smutek.
Wśród fotograficznych doświadczeń na wystawie pojawiły się podświetlone kolorowe krążki, które odpowiednio ułożone dawały różne kolory, wirująca tęcza, która kręcąc się dawała białe światło oraz absolutny hit wystawy zarówno u dorosłych, jak i u dzieci, czyli „zamrażanie cienia”.
Nie chcę Wam zdradzać wszystkich tajemnic wystawy, bo jednak trzeba ją zwiedzić osobiście i samodzielnie przerobić wszystkie eksperymenty, ale dodam tylko, że będziecie mogli z pomocą kilku przedmiotów odmienić swój wygląd, zobaczyć jak wyglądały pierwsze odbitki fotograficzne oraz poznać takie pojęcia jak op-art, zobaczyć, jak bawi się z nami cień, jak powstaje widmo i wiele innych.
Wystawa potrwa do 8.01.2017 roku, ale wybierzcie się czym prędzej, bo naprawdę warto!
Fot. Marta Tymowska-Malec