Kraków

Dziwactwa Mistrza Bulbulasa - recenzja

Dziwactwa Mistrza Bulbulasa - recenzja

Szczypta magii, dwie krople intrygi, nieśmiała miareczka romantyzmu, pięć pełnych wiader humoru oraz odrobina szaleństwa….– 10 kwietnia w Nowohuckim Centrum Kultury podczas występu Teatru Baniek Mydlanych „Dziwactwa Mistrza Bulbulasa” przekonaliśmy się z mężem i niespełna trzyletnią córką Kasią, że to właśnie receptura najlepszego płynu bąbelkowego oraz przepis na spektakl, który zachwyca całe rodziny. Trójka aktorów zaczarowała widzów prezentując najróżniejsze rodzaje baniek mydlanych sprytnie wplecionych w zabawną historię.

 

W czasie przedstawienia można było podziwiać bańki tworzone na różne sposoby. Było mnóstwo maleńkich baniek, i wielkie, ogromne bańki, w które aktorom w finałowych scenach udało się „zamknąć” dwójkę odważnych dzieci. Były białe, bajkowe bańki z zaklętym w środku dymem, który gdy bańki pękały malowniczo rozpływał się w powietrzu.

 

Fabuła przedstawienia była ciekawa, zabawna, ale też trochę straszna – w mrocznych scenach intryg Mistrza Bulbulasa nasza Kasia bardzo się bała i czekała na powrót zabawniejszych postaci, jakimi byli Mydlinka i Bąbelek, a kiedy już wrócili z ulgą zapytała czy Bulbulas poszedł już do domu. Starsze dzieci, które w chwilach, gdy pierwsze role grały bańki, szalały z entuzjazmem pod samą sceną a i te chwile grozy podejrzewam, że sprawiły im mnóstwo frajdy.

 

Treść spektaklu, piękna scenografia, charakteryzacja, muzyka, wszystko było dopracowane w drobnych szczegółach i stworzyło magiczną atmosferę oraz tło dla głównej atrakcji, jaką były ukochane przez dzieci bańki mydlane. Ja podziwiając „Dziwactwa Mistrza Bulbulasa” sama bardzo się rozmarzyłam podziwiając bańki, ogromną radość sprawił mi zachwyt córki oraz wielokrotnie zachodziłam w głowę „jak oni robią te bańki…?” 

 

„Dziwactwa Mistrza Bulbulasa” w Nowohuckim Centrum Kultury

 

1/3
1/3
2/3
2/3
3/3
3/3

Przeczytaj również

Polecamy

Więcej z działu: Wiadomości lokalne

Warto zobaczyć