Oddział położniczy na gdańskiej Zaspie pobił w ubiegłym roku rekord urodzin. - Brakuje już miejsc na porodówce - mówi ordynator Jerzy Zabul, który od 1985 roku pracuje na oddziale położniczo-ginekologicznym Szpitala św. Wojciecha (gdańska Zaspa), jeszcze takiego baby boomu nie widział. W 2016 roku na jego oddziale padł rekord wszech czasów (3,6 tys. noworodków) - pisze „Gazeta Wyborcza”.
Przykład Trójmiasta nie jest odosobniony. Również w innych miastach wojewódzkich zrobiło się tłoczno na porodówkach. Demografowie jednak póki co nabierają wody w usta i nie komentują przyczyn wzrostu. Czy to faktycznie magia programu 500+? Byłby to bezdyskusyjny sukces ekipy spod znaku dobrej zmiany. Ale wzrost urodzin równie dobrze może być po prostu echem wyżu demograficznego lat osiemdziesiątych.
Co do jednego demografowie są pewni: jedna jaskółka wiosny nie czyni. Tak niewielki wzrost liczby urodzeń i tak nie wyprowadza Polski z zapaści demograficznej.I jakkolwiek miłym dla portfela dodatkiem jest dodatkowe 500 złotych, to nie sądzę, aby był to jedyny argument za powiększeniem rodziny.