Pradawny spór ożywa, kiedy młody mężczyzna imieniem Jack (Nicholas Hoult) przypadkowo otwiera bramę między światem ludzi, a przerażającym światem olbrzymów....
Olbrzymy, po raz pierwszy od stuleci uwolnione na ziemi, usiłują odzyskać panowanie nad lądem, który kiedyś utraciły, a Jack musi stanąć do walki i usiłować je powstrzymać. W walce o królestwo, lud i miłość odważnej księżniczki musi zmierzyć się z niepokonanymi wojownikami, choć dotychczas wierzył, że istnieją tylko w legendach… Teraz sam może stać się legendą.
Ceniony w swojej branży Bryan Singer jest reżyserem epickiego filmu przygodowego w 3D pod tytułem Jack pogromca olbrzymów z Nicholasem Houltem w tytułowej roli. W filmie występują także Eleanor Tomlinson jako Księżniczka Isabella, Stanley Tucci jako podstępny Lord Roderick, Ian McShane jako prześladowany Król Brahmwell, ojciec Izabelli, Bill Nighy jako przywódca olbrzymów Generał Fallon oraz Ewan McGregor jako lojalny rycerz Elmont.
Singer wyreżyserował obraz na podstawie scenariusza Christophera McQuarrie’ego i Dana Studneya, autorami fabuły są Darren Lemke i David Dobkin. Producenci filmu to Neal H. Moritz, David Dobkin, Bryan Singer Patrick McCormick oraz Ori Marmur, producenci wykonawczy natomiast – Thomas Tull, Jon Jashni, Alex Garcia,Toby Emmerich, Richard Brener, Michael Disco i John Richard.
W zespole kreatywnym znaleźli się reżyser obrazu Newton Thomas Sigel, scenograf Gavin Bocquet, montażyści John Ottman i Bob Ducsay oraz projektanka kostiumów Joanna Johnson. Muzykę skomponował John Otoman. Dominic Tuohy odpowiada za efekty specjalne, a Hoyth Yeatman Jr. – za efekty wizualne.
New Line Cinema prezentuje film Jack pogromca olbrzymów, powstały we współpracy z Legendary Pictures, Original Film/Big Kid Pictures/A Bad Hat Harry Production of Bryan Singer Film. Obraz będzie rozpowszechniany przez Warner Bros. Pictures, spółkę Warner Bros. Entertainment Company.
WIĘCEJ NA KANALE YOUTUBE WB: www.youtube.com/user/WarnerBrosPL#p/u
O PRODUKCJI
Zjadł mysz zły kot.
Nie pytajcie, skąd ten grzmot.
Kryje się wysoko gdzieś miejsce nad wyraz złe.
Dom to olbrzymów groźnych jest.
Reżyser i producent Bryan Singer — tak jak większość ludzi na całym świecie — jako dziecko zaczytywał się w porywających opowieściach przygodowych o dobru i złu, odważnych podróżnikach szukających szczęścia lub walczących w światach rządzonych przez bestie i potwory.
Jedną z nich była opowieść o młodym człowieku o imieniu Jack, który staje twarzą w twarz z przerażającym olbrzymem za wszelką cenę chcącym zetrzeć jego kości na chleb.
„Wtedy — tak jak i teraz —najbardziej w tej opowieści podobało mi się to, że była pozornie prosta, a jednocześnie tak fantastyczna i miała wielki potencjał” — mówi Singer.
To opowieść, która przetrwała pokolenia. Znana jest pod różnymi nazwami w wielu kulturach. Niektóre z nich sięgają co najmniej XII wieku. Niektóre jej szczegóły się zmieniały — włączano nowe elementy z lokalnych tradycji ludowych, powstawały różne wersje — ale jej siła zawsze polegała na tym, że opowiadała o uwielbianych przez nas bohaterów i naszych najskrytszych lękach. Na tym żyznym gruncie wyrosła kinowa przygodowa opowieść Jack pogromca olbrzymów— znana historia, której nadano nowy wymiar, z udziałem nowych bohaterów, którzy wciągają widzów do niesamowitego świata, gdzie czai się niebezpieczeństwo i nie da uniknąć się przeznaczenia.
„Dla mnie inspiracją było nadanie nowego życia tej legendzie, a w dodatku zrobienie tego z rozmachem i w bardzo realnym wymiarze. Na podstawie tego, co w dzieciństwie wydawało mi się abstrakcją, i inspirując się kilkoma ilustracjami z książki, chciałem zrobić coś autentycznego w pełnej skali, z akcją i dramatycznymi wątkami, no i pięciomilową łodygą fasoli” — mówi Singer, który do realizacji tego zadania zastosował najbardziej zaawansowane dostępne technologie filmowe. Przedstawił interakcje ludzi i olbrzymów w różnorodnych krajobrazach, które stworzył, aby nadać im należny pełny wymiar i charakter.
„Opowiadamy naszą własną opowieść, luźno opartą na historiach takich jak „Jaś i magiczna fasola” („Jack and the Beanstalk”) i starszej oraz mroczniejszej legendzie „Jack pogromca olbrzymów” („Jack the Giant Killer”), które powstawały w tym samym czasie, co legendy o Królu Arturze. Wykorzystujemy fragmenty obu historii i wprowadzamy nasze własne tradycje ludowe, aby nadać jej kontekst i ożywić postaci, tworząc coś w rodzaju przejaskrawionego realizmu”.
„Wiedzieliśmy, że scenariusz jest wyjątkowy, ale to tylko część składowa. Mieliśmy szczęście, że zjawił się Bryan, który ze swoimi umiejętnościami i wizją przeniósł całą produkcję na zupełnie inny poziom, wykraczający poza zwykłą bajkę dla dzieci. Kiedy widzowie zobaczą te obrazy, jestem pewien, że uświadomią sobie, że jest to wielka, epicka opowieść ze strasznymi olbrzymami i ważnymi motywami, z poczuciem humoru i romantycznymi uniesieniami, zaskakującymi scenami akcji i widowiskowymi efektami specjalnymi, które zachwycą każdego” — mówi producent Neal H. Moritz.
„W filmie widzowie znajdą wszystko to, co pamiętają z dzieciństwa, i jeszcze więcej” — mówi Nicholas Hoult, który po raz pierwszy pracował z Singerem na planie filmu X-Men: Pierwsza klasa, a teraz występuje w roli tytułowej jego nowej produkcji. „Strzelamy z kusz, zjeżdżamy na linach nad wielkimi wąwozami, pokonujemy przeszkody na rozbujanych pnączach i uskakujemy przed płonącymi drzewami, którymi rzucają w nas olbrzymy. Widz nigdy nie wie, czego się spodziewać”.
Wersja Singera rozpoczyna się wiernie od klasycznej historii zwykłego, biednego parobka, który otrzymuje garść nasion fasoli dla swojego konia, a niedługo potem staje się właścicielem potężnej fasolowej łodygi — żyjącej, bezpośredniej drogi prowadzącej do krainy olbrzymów. Choć nie jest przygotowany na niebezpieczeństwa, które tam go czekają, podejmuje wyzwanie zmierzenia się ludożerczymi potworami rodem z koszmaru, polegając nie tylko na swojej sile, ale także sprycie i odwadze.
„Jack jest postacią, z którą widzowie mogą się identyfikować” — mówi producent David Dobkin, który wspólnie ze scenarzystą Darrenem Lemke opracował pomysł na film i od dawna interesuje się tym, co nazywa „motywem Dawida i Goliata” w tej opowieści. Większość ludzi postrzega samych siebie jako tych słabszych. Wszyscy mamy poczucie, że w życiu istnieją siły potężniejsze od nas i że często tracimy kontrolę. Jack nie jest superbohaterem, jest przeciętnym człowiekiem. Ma marzenia, ambicje i jakieś pojęcie o tym, do czego jest zdolny, ale do tej pory nigdy nie miał okazji się sprawdzić. Dlatego mu kibicujemy; chcemy, żeby mu się udało i żeby nam udowodnił, że jest to możliwe”.
„Pokonując liczne przeszkody na swojej drodze, Jack wielokrotnie pokazuje, że bohaterem człowiek się nie rodzi, tylko się nim staje, a także że z nieobiecujących początków mogą wyniknąć wielkie rzeczy — tak jak było w przypadku samej fasolowej łodygi” — dodaje Lemke.
Ale kim tak właściwie jest Jack, skąd pochodzi i co czeka go w przyszłości, nawet jeśli olbrzymy zostaną pokonane? Co mogłoby skłonić człowieka do wspięcia się na niebezpieczny most prowadzący prosto do nieba? Aby odpowiedzieć na to pytanie, musimy udać się do fikcyjnej średniowiecznej wioski o nazwie Cloister, do jego domu. Los sprawi, że tutaj przetną się drogi Jacka i Izabelle, księżniczki z temperamentem, granej przez Eleanor Tomlinson, jednej z kliku dodanych postaci. Od razu powstaje między nimi silna nić porozumienia, więc kiedy Isabelle zostaje porwana do świata olbrzymów, Jack bez wahania dołącza do walecznego Elmonta, granego przez Ewana McGregora, i rusza jej na ratunek.
„Bryan jest reżyserem, dla którego aktorzy są najważniejsi” — mówi Moritz. „Naprawdę się angażuje i pomaga im pokazać prawdziwego ducha bohaterów na ekranie. Myślę, że relacja między Jackiem a Isabelle — i chemia między Nickiem Houltem a Eleanor Tomlinson wcielającymi się w te role — jest bardzo ważna, a Bryan potrafi to znakomicie pokazać”.
Równie istotna jest relacja między Jackiem a jego mentorem, Elmontem. Początkowo jest ona komiczna, ale ostatecznie obu stronom przynosi wiele dobrego. Zaczyna się od tego, że Jack ma okazję przekonać się na własnej skórze, na czym polega „zadanie, którego chciałby się podjąć, gdyby mógł na tym świecie uzyskać odpowiedni status” — jak opisuje to Ewan McGregor — a kończy szansą na prawdziwą przyjaźń, po tym, jak razem pokonują drogę do piekła i z powrotem.
Następnie Singer uwalnia olbrzymy, i są to postaci, jakie rzadko widujemy. Nie są to przygłupie, niezdarne istoty jak w książkach, ale zwinne i myślące osobniki. Olbrzymy, którym przewodzi Bill Nighy jako ambitny generał Fallon, są także zaskakująco skłonne do rywalizacji, próżności i brutalnych zachowań, które śmiertelnikom, stanowiącym ich wymarzone pożywienie, trudno zrozumieć.
Z takimi przeciwnościami mierzy się Jack, podczas gdy stawką jest nie tylko jego życie, ale także życie jego ukochanej, wszystkich mieszkańców królestwa i prawdopodobnie całego świata.
To duża presja dla kogoś, kto twierdzi, że jest prostym parobkiem, ale i prawdziwe wyzwanie dla Singera. „Bryan lubi pracować z rozmachem” — mówi Patrick McCormick, jeden z producentów filmu obok Singera, Moritza, Dobkina i Oriego Marmura. „Ale wie, że w filmie, w którym tworzy się świat, jakiego nikt jeszcze nie widział, to właśnie historia i bohaterowie są zawsze najważniejsi. Nie da się zrobić dobrego filmu, jeśli nie zaplanuje się dobrze takich szczegółów”.
Dlatego też akcja filmu Jack pogromca olbrzymów rozgrywa się w specjalnie stworzonym, lecz bliżej nieokreślonym miejscu. Choć wydarzenia wydają się rozgrywać w Anglii w odległej przeszłości, klimat filmu tworzą charakterystyczne średniowieczne elementy w połączeniu ze współczesną wrażliwością. Widać ją w takich szczegółach jak charakter mieszkańców, sposób ubierania i mówienia. Wszystko to sprawia, że granice miasteczka Cloister znajdują się wyłącznie w naszej wyobraźni.
Podobnie jak we wszystkich dobrych historiach, Jack pogromca olbrzymów porusza także ważniejsze, uniwersalne tematy, takie jak wytrwałość i męstwo, poświęcenie dla towarzyszy i to, do czego jesteśmy zdolni dla miłości. Dan Studney, który razem z Darrenem Lemke i Christopherem McQuarrie’em jest autorem scenariusza, zauważa, że „Film opowiada o dorastaniu, a łodyga fasoli jest tego znakomitą metaforą. Wspinanie się na nią oznacza gotowość do zmierzenia się ze strachem, z tym, co nieznane i możliwość powrotu jako osoba wzbogacona o to doświadczenie”.
W filmie jest to podkreślone w humorystyczny sposób, kiedy Jack przyznaje się do bardzo niemęskiego lęku wysokości, chociaż przeskakuje nad przepaściami i odpiera ataki dzikich, krwiożerczych potworów.
Jack pogromca olbrzymów, nakręcony w całości w 3D, łączy sceny z udziałem aktorów, plenery i tradycyjne efekty z postaciami, powstałymi dzięki grafice komputerowej przy użyciu systemu Simul-Cam najnowszej generacji, opracowanemu na potrzeby Avatara w celu integrowania elementów autentycznych i wirtualnych w czasie rzeczywistym podczas pracy kamer.
„W filmie pojawia się wiele strasznych rzeczy i kilka szokujących scen.
Olbrzymów z pewnością nie można nazwać dobrymi; oczywistą przyjemność sprawia im pożeranie ludzi, a zaczynają zawsze od głowy — przyznaje Singer — ale wszystko to pokazaliśmy z pewną dozą humoru, puszczając oczko do widza.
Chciałem, aby powstał film, który będzie dobrą rozrywką dla dorosłych, ale nie zapomniałem, że oparty jest na historii, którą poznaliśmy jako dzieci, tym razem opowiedzianej w trochę przerysowanej rzeczywistości”.
BOHATER I DZIEWCZYNA
Jack: Lubię porządne przygody.
Isabelle: Sama chcę przeżyć przygodę.
Jack i Isabelle mają wiele wspólnego. Oboje chcą odkrywać świat, na co nie pozwalają im bardzo różne, a jednocześnie podobne sytuacje życiowe. Na początku filmu pojawiają się sceny, które to obrazują. Surowy wuj gromi w nich Jacka, a ojciec Isabelle karci ją za tę samą pozorną wadę— bycie niepoprawnymi marzycielami.
„Jack jest młodym człowiekiem, który mógłby osiągnąć więcej, gdyby jako chłopiec nie został sierotą i nie musiał mieszkać z wujem i pracować na jego ziemi. Pewnie kiedyś chciał być bohaterem, ale teraz marzy tylko o tym, by wydostać się z jego domu” — mówi Singer.
„Potrzebowaliśmy dobrego, charyzmatycznego aktora, który potrafiłby oddać niewinność kogoś takiego jak Jack, który wie bardzo niewiele o świecie. Nick jest nie tylko utalentowanym aktorem, ma również znakomite poczucie humoru. Dlatego był w stanie pokazać przemianę Jacka z nieśmiałego i wrażliwego chłopca w wojownika, jakim musiał się stać, a do tego zrobić to w zabawny sposób”.
„Jeżeli chodzi o Jacka, to nigdy nic nie idzie zgodnie z planem, ale on, jak kot, zawsze spada na cztery łapy” — dodaje Hoult. „Jest dobrym człowiekiem i gotowy jest dać z siebie wszystko, a to jest najważniejsze. Kiedy zakochuje się w księżniczce i wie, że znalazła się w tarapatach, myśli tylko o tym, żeby jej pomóc”.
Na początku Jack nie czuje się najlepiej w roli bohatera, a Isabelle nie czuje się komfortowo z tożsamością, jaką odziedziczyła, a zwłaszcza związanymi z nią ograniczeniami.
„To nie jest typowa księżniczka” — mówi Eleanor Tomlinson, która gra królewską buntowniczkę.
„Jest uparta i nie idzie na żadne ustępstwa. Nie chce całego tego przepychu i zasad, które wiążą się z byciem córką króla. Nie chce doświadczać życia zza kamiennych murów, dlatego, gdy tylko nadarza się okazja, ucieka z pałacu. Wolałaby być zwyczajną dziewczyną”.
Tomlinson i Singer dopełnili wolnościowe aspiracje Isabelle i pozorną zaciętość innymi cechami charakteru — naturalną czułością i współczuciem — dzięki czemu jeszcze bardziej pasuje do swojego przyszłego adoratora. „Isabelle kocha swojego ojca i rozumie jego odczucia po stracie żony wiele lat temu. To jedna z tych rzeczy, które bardzo podobały mi się w scenariuszu. W całym tym szaleństwie — scenach akcji, efektach i olbrzymach — chodzi jednak przede wszystkim o ludzi i relacje między nimi. Widzowie znajdą w nim więcej niż jeden wątek uczuciowy” — wyjaśnia Tomlinson.
„Eleanor zaprezentowała wszystkie te cechy z wielkim wdziękiem: była chłopczycą, która żyje po to, aby podejmować ryzyko, ale nigdy nie zapomina o swojej godności i prawdziwym powołaniu. Wyglądała świetnie w przebraniu giermka i przepięknie jako księżniczka” — mówi Singer.
„Oni są sobie przeznaczeni. To dwie żądne przygód dusze wkraczające w dorosłość. Łączy ich pragnienie wolności, a ich drogi już niedługo się przetną” — podsumowuje.
JEDEN Z WIELU
Król Brahmwell: Elmoncie, zbierz najlepszych ludzi. Sprowadźcie moją córkę.
W poszukiwaniu przygody księżniczka wymyka się nocą z zamku i zatrzymuje dopiero przy chacie Jacka, gdzie szuka schronienia przed zbliżającą się burzą. Przybywa w samą porę, by zobaczyć, jak z jednego z nasion, które Jack przyniósł z targu, wyrasta olbrzymie pnącze. Jego wijące się macki wynoszą chatkę wraz z nią prosto w niebo, dając początek wyprawie rycerzy z Elmontem na czele, którzy wyruszą jej na ratunek.
Ewan McGregor, filmowy Elmont, opisuje swojego bohatera jako „przywódcę Strażników, elitarnej grupy rycerzy królewskich o najwyższej randze, a także szefa ochrony rodziny królewskiej. Oznacza to, że spędza on dużo czasu, opiekując się księżniczką Isabelle. Bierze swoje obowiązki bardzo poważnie, a nie jest to łatwe zadanie, bo dziewczyna co chwila przebiera się za chłopkę i wymyka ze swojej komnaty. Ma opracowanych wiele tras ucieczki z zamku, o których on nie ma pojęcia”.
"W naszej historii jest jedna kobieta i cała zgraja facetów, którzy za wszelką cenę próbują ją ratować. Zabawnie się to ogląda” — mówi Singer.
Reżyser założył, że Elmont będzie „zawadiaką w stylu Errola Flynna, który robi wszystko z wdziękiem, urokiem i w wielkim stylu. Cokolwiek się dzieje, on nawet się nie spoci”.
Nie oznacza to, że wszystko robi dobrze; czasami nic nie idzie po jego myśli, co prowadzi do bardzo ciekawych sytuacji. Ale on nigdy się nie przyzna, że coś jest się nie udaje. Mimo wszystko, jak opowiada McGregor, „Jack podziwia Elmonta jak starszego brata i bierze go za wzór, tak jak robi to większość mieszkańców Cloister. Strażnicy cieszą się dużym szacunkiem. Noszą zbroje, dbają o królestwo i, jak sądzę, dla młodego człowieka takiego jak Jack ich życie jawi się dość ekscytująco”.
„Elmont jest kapitanem drużyny piłkarskiej, fajnym gościem, którym każdy chce być. A poza tym jest bardzo blisko z księżniczką— ma więc wszystko to, o czym marzy Jack” — dodaje Hoult.
Na początku jego uczucie nie jest odwzajemnione. Kiedy Jack zgłasza się na ochotnika, aby dołączyć do ekipy poszukiwawczej, Elmont i jego brygada nie zostawiają na nim suchej nitki. Jak prosty parobek, niewyćwiczony i niedoświadczony, miałby dać sobie radę na tak ważnej misji? „Chociaż Jack nie jest szlachcicem z urodzenia, może okazać się zdolny do szlachetnych czynów, a od czego zacząć, jeśli nie od ratowania księżniczki?” — zauważa producent Patrick McCormick.
Ponieważ poszukiwania prowadzą ich coraz dalej w głąb najbardziej niebezpiecznych terenów, a Jack nigdy nie tchórzy przed wyzwaniem, Elmont przestaje go wyśmiewać. Czasem tylko trochę z niego żartuje, a w końcu obdarza go szczerym szacunkiem i zaczyna traktować jak partnera.
Wkrótce zaczyna ich również łączyć odczuwana przez obu odraza wobec zdradzieckiego Rodericka, bezwstydnego oportunisty, który bierze udział w misji, mając własny ukryty plan, a ratowanie księżniczki nie jest w nim przewidziane.
Chociaż Roderick — mimo gorącego sprzeciwu Isabelle — jest z nią oficjalnie zaręczony, interesują go wyłącznie własne osiągnięcia. Jest bardzo zadowolony z jej położenia, ponieważ daje to mu możliwość zrealizowania planu, o którym marzył od lat — odnalezienia legendarnej rasy olbrzymów i objęcia nad nimi przywództwa. Aby tego dokonać, potrzebuje tylko dwóch rzeczy: zaczarowanego artefaktu, który sprawi, że olbrzymy go posłuchają, oraz pomostu między światem olbrzymów, a światem ludzi. Pierwsza rzecz już znajduje się w jego posiadaniu, drugą Jack właśnie nieświadomie mu podsunął.
„Jeśli widzowie nie będą wygwizdywać Rodericka, to znaczy, że nie wykonałem dobrze mojego zadania” — żartuje Stanley Tucci, który świetnie się bawił w tej wyszukanej roli. „Gdy czytałem scenariusz, rzuciło mi się w oczy jego poczucie humoru i chełpliwość, i głównie dlatego zdecydowałem się zagrać w filmie. Roderick jest zły do szpiku kości, ale naprawdę zabawny — myślę, że sam też się za takiego uważa — nie wspominając już o tym, że jest też mądry i przystojny. Udawał, że wspiera króla i został przyrzeczony Isabelle, ale ona zupełnie go nie interesuje. Chodzi mu wyłącznie o władzę i dla niej zrobi wszystko. Teraz, gdy stoi przed szansą zostania kimś ważniejszym niż sam król Cloister, gotowy jest porzucić księżniczkę i sięgnąć po prawdziwą potęgę”.
„Wiedziałem, że Stanley będzie się w tej roli dobrze bawił. Sprawiliśmy mu okropne zęby i długie włosy, długi czarny strój z żukami i pozwoliliśmy mu być tak ponurym i podlizującym się osobnikiem, jak tylko mu się podobało” — mówi Singer.
„Jako Roderick jest bardzo teatralny, dramatyczny i bardzo zabawny, a dokładnie tego wymagała jego rola. Ma znakomite wyczucie czasu. Jest świetny” — dodaje Neal Moritz.
Podjęta przez Rodericka próba realizacji celu, który przyświecał mu przez całe życie, prowadzi do jednego z najbardziej zaskakujących i zabawnych obrazów w filmie: wątły człowiek z przerostem ambicji rozkazuje armii stworzeń cztery razy większych od niego, które bez problemu mogłyby go zgładzić jednym kichnięciem.
Podczas gdy ten dramat rozgrywa się w odległej krainie olbrzymów, zwanej Gantuą, dobry król Brahmwell, przybity myślą o utracie swego jedynego dziecka, czeka na wiadomości na Ziemi. Ian McShane, grający kochającego ojca, opowiada — „Fajnie było dla odmiany zagrać tego dobrego, prawdziwego dżentelmena. To dobrotliwy król, który dba o swoich ludzi i chce, aby byli bezpieczni i szczęśliwi. Sam mam córkę, więc mogę sobie wyobrazić, przez co przechodzi. Stracił już żonę, która była miłością jego życia. Została mu tylko Isabelle”.
„Ian nadal jest twardzielem, za co kochają go jego fani. Nie możesz być królem, jeśli nie jesteś twardzielem. Musi się jednak zmierzyć z czymś, czego się nie spodziewał” — mówi Singer.
Nie chodzi o to, że nigdy nie słyszało olbrzymach, ale podobnie jak cała reszta królestwa nigdy nie podejrzewał, że te historie z zamierzchłej przeszłości są prawdziwe. Dopiero gdy na Ziemię spada pierwsza ofiara walki toczącej się w chmurach, król Brahmwell zdaje sobie z sprawę, że legendy zawierały sporo prawdy.
W tym momencie, jak zauważa Dobkin, Brahmwell staje przed tragicznym dylematem. „Jego obowiązkiem jako króla jest obrona obywateli Cloister, a jako ojca — jego córki, co wzajemnie się wyklucza. Jeśli odsunie na bok swoje uczucia, aby zrobić to, co jest dobre dla królestwa, będzie musiał ściąć łodygę i w ten zaprzepaścić jedyną szansę na powrót Isabelle do domu”. A wtedy może być już za późno.
Wśród drugoplanowych aktorów grających mieszkańców Cloister znaleźli się: Eddie Marsan jako dzielny porucznik Elmonta, Crawe; EwenBremner jako niezbyt bystry, ale bardzo zły pachołek Rodericka, Wicke; oraz Warwick Davis jako Old Hamm, który przewodzi trupie aktorów, opowiadającej legendę o olbrzymach, występującej na zamkowym dziedzińcu w jednej z pierwszych scen.
OLBRZYMY
Fallon: Czy jesteście gotowi, moi bracia? Naprzód i w dół!
Olbrzymy zamieszkują Gantuę nie dlatego, że dokonały takiego wyboru. Zostały wygnane z Ziemi, gdzie kiedyś swobodnie mogły siać spustoszenie, a jedyna droga, która niegdyś łączyła te dwa światy, została zniszczona. Minęło tysiąc lat, a one nadal chowają urazę. Jednak szansa na wyrównanie rachunków właśnie się zbliża.
Chociaż grafika komputerowa była niezbędna w procesie tworzenia tych postaci, producent Moritz mówi — „Bardzo zależało nam na tym, żeby nie były to po prostu wielkie komputerowe olbrzymy. Miały mieć osobowości, pokazywać emocje i procesy myślowe; być prawdziwymi postaciami wchodzącymi w interakcje z sobą i z ludźmi padającymi ich ofiarą, więc obsadziliśmy w tych rolach znakomitych aktorów, którzy mogli wszystko to zagrać”.
Najważniejszym z nich był Bill Nighy, grający faktycznego przywódcę olbrzymów, dwugłowego generała Fallona, który w równym stopniu łaknie zemsty, co ulubionego jedzenia — ludzi.
Nighy opisuje pracę nad efektem osiągniętym dzięki technice motion-capture, czyli jego bohaterem w cyfrowej animacji, jako coś emocjonującego. „Ma się poczucie realności i autentyczności, ale również możliwość osiągania ekstremów. Oraz wielką moc” — przyznaje. „Trudno to doświadczenie opisać dokładnie z perspektywy aktora, ale wydaje mi się, że daje to wolność, która pozwala osiągać rzeczy, które wcześniej wydawały się nie do pomyślenia. Można wznieść się na inny poziom”.
Nighy wniósł swój wkład również w charakterystyczną dykcję olbrzymów. „Bryan chciał, aby na tle ludzi wyróżniały się nie tylko fizycznie, ale także, aby ich mowa brzmiała inaczej. Można przypuszczać, że tak stałoby się w przypadku rasy, która ewoluowała w odosobnieniu, więc zasugerowałem, by dać im akcent północnoirlandzki” — mówi aktor.
Następnie dodał jeszcze głosowi Fallona charakterystycznej chropowatości. „Aby to osiągnąć, codziennie rano przed zdjęciami zamykał okna swojego samochodu i krzyczał przez 20 minut, zdzierając sobie głos. Potem przychodził na plan z tym zachrypniętym głosem, który stał się ostatecznie głosem Fallona. Kiedy usłyszałem go za pierwszym razem, myślałem, że jest chory. A on na to »Nie, właśnie krzyczałem sobie w samochodzie i chciałbym wypróbować ten głos podczas czytania. Powiedz, co o tym sądzisz«. Ja zastanawiałem się tylko, czy to zdrowo” — wspomina Singer.
Urok Fallona — o ile można tak to nazwać— potęguje obecność groteskowej, miniaturowej drugiej głowy, która wyrasta z jego prawego ramienia. Kłębi się w niej wiele myśli, mówi absurdalnie niewyraźnie, charczy, pluje i wydaje z siebie dźwięki podobne do warknięć, które, gdyby tylko ktoś mógł je zrozumieć, okazałyby się najgorszymi groźbami i przekleństwami. Singer, którzy o użyczenie głosu niezbyt cichemu partnerowi olbrzyma poprosił Johna Kassira, wyjaśnia — „Chciałem stworzyć postać, która nie miałaby prawa głosu — małą głowę, która chciałaby wykrzyczeć wszystko to, co mówi duża głowa, ale nie może. Mimo to próbuje i jeśli wsłuchasz się uważnie, możesz usłyszeć, że te dźwięki to inna wersja tego, co mówi Fallon, ale dość nieudolnie wyartykułowana. Stąd rodzi się wieczna frustracja”.
Singer wyobrażał sobie, że obca rasa będzie bardzo podobna do ziemskich mieszkańców. „Na pierwszy rzut oka powierzchnia skóry olbrzymów wydaje się żyć własnym życiem, ale kiedy przyjrzy się jej z bliska, nie można być pewnym, czy to jakieś narośle czy kamyki, czy to włosy czy chwasty. Olbrzymy były odizolowane przez tysiące lat i widać po nich upływ czasu i skutki zaniedbania”.
Aby wiarygodnie oddać masywne postawy i chód istot mierzących prawie 8 metrów, aktorzy grający olbrzymów przeszli specjalne szkolenie z choreografem Peterem Elliottem, który w filmie pojawia się również w drugoplanowej roli olbrzyma zwanego wartownikiem. Twórcy filmu chcieli uniknąć wizerunku stereotypowych ciężko stąpających niezdar. Chcieli mieć szybkich przeciwników, którzy mają dużo energii, ale uświadomili sobie, że ze względu na ich rozmiar i długość kończyn trzeba było odpowiednio dostosować ruch — obniżyć środek ciężkości i opanować odwracanie ciężkich głów. Ponadto Elliott dążył do tego, aby każdy olbrzym był inny pod względem ruchów i gestykulacji, żeby sprawiał wrażenie odrębnej istoty, a nie armii klonów.
„Gdy Jack i Elmont otrząsają się z szoku wywołanego ich widokiem, szybko zdają sobie sprawę, że olbrzymy są szybkie” — mówi Hoult.
Twórcy filmu eksperymentowali z różnymi różnicami wzrostu między olbrzymami a ludźmi, ale w końcu zdecydowali się na stosunek 4:1. Mniejsza różnica nie była wystarczająco zastraszająca, a większa mogła uniemożliwić interakcje, które były bardzo ważne. Połączenie wszystkich elementów w płynną całość wymagało wykorzystania zaawansowanego procesu Simul-Cam, opracowanego na potrzeby Avatara Jamesa Camerona. System ten pozwala reżyserowi nałożyć wcześniej wykonane komputerowo obrazy na autentyczne plany i plenery i tworzyć każdą scenę jako całość widoczną na ekranie.
Singer zaczął od wstępnych scen w technice motion capture przedstawiających olbrzymy o wzroście około 8 metrów. Od tej pory ich miejsce było w komputerze. Aktorzy grający ludzi odgrywali swoje role, używając tych zdjęć jako punktu odniesienia, podczas gdy Singer przyglądał się im i reżyserował, uwzględniając olbrzymy, na których zachowania reagowali aktorzy. Dawało to pewien poziom artystycznej swobody w chronologicznym podejściu do pracy nad scenami, w zależności od tego, czy to wokół olbrzymów, czy ludzi rozwijała się akcja w danej scenie.
Na końcu dodano charakterystyczną ekspresję i ruchy olbrzymów oraz wirtualne elementy rozbudowujące plenery i podkreślające ich wielką skalę.
Technologia motion capture stosowana była nie tylko w przypadku aktorów grających olbrzymy. Wielu aktorów grających ludzi również musiało wypróbować specjalną przestrzeń, w której rozgrywała się jej magia. Dla Ewana McGregora była to pierwsza taka okazja. „Moje ruchy były rejestrowane i przerabiane na wersję cyfrową. W ten sposób powstawała animowana wersja mnie wykorzystywana w scenach niebezpiecznych upadków lub skoków. Kręciliśmy, jak biegnę i zbieram się do skoku, a następnie tworzyliśmy wizerunek mnie lecącego w powietrzu i znów wracaliśmy do sceny, w której ja sam ląduję” —opowiada.
Dodatkowo, odtwarzając ruchy kamery filmowej przy użyciu 34 kamer motion capture w tej samej przestrzeni, Singer mógł wybrać dowolny kąt obserwowania rozwijającej się akcji — sponad, spod lub zza olbrzymów, w zależności od tego, jak zmieniała się perspektywa w każdej scenie.
Singer, współpracując ściśle z operatorem Newtonem Thomasem Siglem, swoim wielokrotnym współpracownikiem od czasu Podejrzanych, często kręcił z ziemi, aby pokazać punkt widzenia ludzi. O przeciwnym punkcie widzenia mówi — „Kiedy olbrzym na coś patrzy, jego oczy są od siebie znacznie oddalone, ponieważ jego głowa jest wielka. Dlatego za każdym razem, kiedy olbrzym na czymś się koncentrował, zwiększałem przestrzeń pomiędzy osiami — między dwoma obiektywami kamery 3D o dwadzieścia kilka centymetrów. W ten sposób powstaje efekt hiper-3D, który następnie się minimalizuje. W tym przypadku byli to kulący się ludzie.
„Byłem bardzo zadowolony, że kręcimy w prawdziwym stereo, a nie robimy późniejszą obróbkę, bo kiedy jest się na planie i próbuje skomponować ujęcie lub ocenić, jaki będzie efekt 3D, wspaniale jest móc od razu zobaczyć wynik pracy w trójwymiarze” — dodaje.
CLOISTER I GANTUA: TWORZENIE ŚWIATÓW
Jack: Jak myślisz, co tam jest?
Elmont: Ja nie myślę. Szykuję się na wszystko.
Na planie w Wielkiej Brytanii
W filmie Jack pogromca olbrzymów przeciwstawione są sobie sielankowa wieś Cloister i nieprzychylny krajobraz Gantuy. Praca nad oboma miejscami zaczęła się w plenerach, które specjalista Nick Fulton znalazł w Wielkiej Brytanii. „Chciałem, aby te światy, choć wystylizowane, były zakorzenione w rzeczywistości, dlatego postanowiłem skorzystać z miejsc interesujących wizualnie i historycznie. Zawsze staraliśmy się wychodzić od naturalnych, prawdziwych miejsc” — mówi Singer.
Porośnięte bujną roślinnością tereny posiadłości Hampton króla Henryka VIII w południowym Londynie stały się tłem dla wsi Cloister, gdzie umieszczono łodygę fasoli. Jej dziedziniec z kolei posłużył za tętniący życiem rynek wioski. Niesamowita katedra Norwich, wybudowana w XII wieku, przeistoczyła się w salę tronową króla Brahmwella. I choć dużą część fikcyjnego pałacu w Cloister zbudowano w Longcross Studios w Surrey, Singer wykorzystał również gotycką katedrę Wells w Somerset, w szczególności te wnętrza, gdzie znajdują się wspaniałe średniowieczne witraże.
Fragmenty pełnego dramatyzmu wąwozu Cheddar w Somerset w południowo-zachodniej Anglii okazały się idealnym tłem dla surowych krajobrazów krainy Gantua. Ponadto stary obszar leśny Puzzlewood w lesie w Dean, w hrabstwie Gloucestershire, dostarczył labiryntu ścieżek, wąwozów, omszałych skał i sękatych drzew, tworzących nastrój w scenach pościgu i ucieczki. Zbocze wzgórza w Bourne Wood, w hrabstwie Surrey, stanowiło fundament, na którym zbudowano urwisko zwieńczone kolosalnym gargulcem z otwartą paszczą, wypluwającym strumienie wody i strzegącym wejścia do Gantuy. Obraz ten uzupełniono później, wykorzystując w tym celu zielone ekrany, półkolem podobnych gargulców, broniących jej granic, straszących pośród zamglonego nieba, jak gdyby Gantua znajdowała się ponad chmurami.
Scenografia: Coś w klimacie XII wieku
„Tworzyliśmy coś, co wykraczało trochę poza zwykłą rzeczywistość. Akcja rozgrywa się w czasach średniowiecza, ale nie takiego, do jakiego przyzwyczajeni są historycy. Cloister miała być archetypową angielską wioską, ale jest to wersja fikcyjna, ponieważ wiemy, że ludziom nie żyło się wtedy tak dobrze, jak przedstawiliśmy to w naszym filmie. Można to nazwać historyczną fantastyką. W filmie wszystko jest większe, bardziej harmonijne i piękniejsze” — mówi scenograf Gavin Bocquet.
Natomiast jeżeli chodzi o fortecę olbrzymów, Singer miał zupełnie inną wizję. Miała to być„niedbała, stara i prymitywna budowla z kamieni. Ich kultura opiera się na jedzeniu, ponieważ te bestie potrzebują dużo pożywienia. Dlatego też skupiliśmy się na dużych obszarach, gdzie mogą jeść, np. na przebudowanej sali tronowej z masywnymi, długimi stołami” — mówi reżyser.
Chociaż olbrzymy i wszystko, co zbudowały, jest cztery razy większe, w tym ich domy, meble i narzędzia, zbroje i przybory, to ziemia, którą zamieszkują, nie jest bardzo rozległa — co prawdopodobnie stanowi przyczynę wiecznych zamieszek. „To nie jest olbrzymi świat. Gantua to fragment Ziemi, który oderwał się od niej, gdy powstawała, więc ich tereny przypominają planetę ludzi. Mają one ziemskie rozmiary i to olbrzymy są tam anomalią. Dla olbrzymów drzewo jest jak gałąź, a cała owca stanowi zaledwie kęs. Wszystko, co produkują, wymaga bardzo dużo materiału” — potwierdza Bocquet.
Bocquet i scenograf Richard Roberts stworzyli rekwizyty zarówno normalnych, jak i wielkich rozmiarów na potrzeby obu światów. „W przypadku wszystkich filmów z efektami wizualnymi nie zakładamy, że projektujemy wyłącznie te elementy, które powstaną w naturalnej skali. Ogólne koncepcje muszą być spójne. Dopiero potem decydujemy, co będzie wirtualne, a co rzeczywiście pojawi się na planie” — mówi scenograf.
Sceny kaskaderskie i efekty
Kierownik ds. efektów specjalnych, Dominic Tuohy, mówi — „Staraliśmy się wykorzystywać jak najwięcej efektów fizycznych”. Podaje przykłady łodygi przebijającej dom Jacka i kulminacyjnej sceny walki między ludźmi a olbrzymami w pałacu w Cloister. A to wszystko zgodnie z poleceniem Singera, aby wykorzystywać autentyczne elementy.
„Plan domu wyposażony był w system hydrauliczny. Oparty był na stalowej konstrukcji podniesionej dwa metry nad podłogę, tak, aby dom wydawał się mocny, ale i dało się go zburzyć. Mogliśmy poruszać nim na boki. Gdy łodyga przebija się przez podłogę, cały dom kołysał się dzięki pneumatycznym urządzeniom pod podłogą i rozmieszczonymi wszędzie mechanizmami wstrząsającymi. Fragmenty szybowały do góry, jak gdyby kiełki się przez nią przebijały i unosiły meble. Na przykład stół spada na Isabelle i przygniata ją do ziemi, podczas gdy cały dom unosi się do góry. Wszystkie te elementy wykonaliśmy naprawdę, a potem połączyliśmy zdjęcia z wykonaną komputerowo łodygą”.
„To było bardzo emocjonujące. Wspaniale było czuć przypływ adrenaliny na skutek całego tego zamieszania na planie. Wszystko się trzęsło. Naprawdę czułam, że pod spodem jest coś, co zaraz przebije się przez dom” — wspomina Tomlinson.
Tuohy był też autorem efektów wymiany ognia w scenie, w której Jack i Isabelle, Król Brahmwell i jego armia oraz rycerze Elmonta próbują odeprzeć atak olbrzymów z murów pałacu.
„To była ekscytująca scena, pełna energii i ruchu” — opowiada Ewan McGregor. „Mieliśmy około 200 statystów. Wszyscy byli fantastyczni. Były też konie przebiegające po moście zwodzonym. Na planie palił się ogień, było mnóstwo akcji i dramatycznych zwrotów. To wszystko robiło ogromne wrażenie”.
„Most zwodzony, który olbrzymy próbują opuścić, a wojska starają się utrzymać, działał za sprawą hydraulicznego układu przeciwwag” — mówi Tuohy. „Miał 17 metrów długości i 6 metrów szerokości, a ważył prawie 4 tony, więc opracowanie systemu, dzięki któremu można było go podnosić i opuszczać w kilka sekund, było trudne. Na planie mieliśmy też płonące drzewa. Olbrzymy chwytały je i przerzucały (za sprawą efektów komputerowych) przez mur. Kiedy drzewa przelatują ponad murem, dzieje się to dzięki efektom wizualnym, ale kiedy padają na ziemię, są to prawdziwe przedmioty. Na planie mieliśmy mnóstwo miotaczy ognia i wybuchów”.
Łodyga fasoli
Łodyga fasoli, stanowiąca jednocześnie jeden z planów i symbol, to centralny element opowieści i jeden z najbardziej charakterystycznych elementów filmu. Była również osiągnięciem artystycznym. Została zbudowana ze sklejki, pianki, tynku, gumy i ożywiona dzięki efektom specjalnym. „Miała dwie gałęzie, po jednej na każdą stronę planu, choć nie sięgały one tak daleko, jak wydaje się na ekranie” — mówi Singer. „Kiedy Jack i Elmont przeprawiają się z jednej gałęzi na drugą na linie, faktycznie pokonują pewną odległość. Aktorzy byli przypięci, ale faktycznie sami wykonali ten kaskaderski numer”.
W ramach przygotowań do wspinaczki po łodydze aktorzy ćwiczyli na ściance, którą specjalnie dla nich zbudowano. „Pracowaliśmy w uprzężach i pokazano nam dokładnie, co musimy w tej scenie zrobić. Nie było to nic strasznego, oprócz tego, że musieliśmy spędzić na wysokości dłuższy czas, bez nadziei na zejście na dół w najbliższej przyszłości” — mówi Stanley Tucci.
Pnącze musiało wyglądać dobrze na zdjęciach, jak autentyczna roślina, a jednocześnie być wystarczająco solidne, aby można się było po nim wspinać i na nim stać, tak, aby aktorzy mogli wykorzystywać je w swojej grze. Nawet pozornie nieistotne szczegóły, na przykład poszczególne liście, okazywały się problematyczne. „Nasi specjaliści od rekwizytów wykonali je w różnych rozmiarach z różnych materiałów. Były malowane, pokrywane szkliwem, a czasem postarzane i niszczone, aby każdy z nich wyglądał inaczej. Musiały naturalnie opadać, ale kiedy były zbyt delikatne i opadające, nie mogły utrzymać swojej wagi lub nie wychodziły dobrze na zdjęciach. Mieliśmy liście pierwszo- i drugoplanowe. To była wyjątkowa praca” — mówi scenograf Richard Roberts. Dodatkowe pnącza, liście i wąsy były też dodane lub poprawiane z użyciem technologii CGI (ComputerGenerated Imagery).
Kostiumy odzwierciedlają motywy fantastyczne
Powtarzając niejako ton, jaki Singer ustalił dla ogólnej atmosfery filmu, projektantka kostiumów Joanna Johnston pozwoliła sobie na podobną swobodę pod względem garderoby bohaterów. „Postanowiłam nadać ich kreacjom współczesny charakter. Znalazłam stroje, które odzwierciedlały ubiory z XII wieku — na przykład kaptury i peleryny — i Nicka ubrałam w bluzę z kapturem oraz skórzaną kurtkę z czymś w rodzaju podkoszulka pod spodem. Musiało to wyglądać świetnie, ale nie mogło być zbyt wyrafinowane czy pretensjonalne, zważywszy na nie najlepszą sytuację materialną Jacka. Do tego para luźnych spodni i robocze buty i wyglądał jak z tamtych czasów, a jednocześnie trochę podobnie do dzisiejszych dzieciaków” — mówi.
Garderoba Eleanor Tomlinson odzwierciedla jej dwoisty charakter zarówno eleganckiej księżniczki, jak i anonimowego poszukiwacza przygód. Suknie miały być po prostu wspaniałe, ale Johnston mówi — „Ponieważ księżniczka próbowała ubierać się jak chłopak, staraliśmy się, aby wyglądała świetnie, ale miała jakiś element, który byłby przejawem ekstrawaganckiej skłonności Isabelle do męskich strojów — na przykład pelerynę i kapelusz z szerokim rondem, pod którym mogłaby się mogła ukryć, ale który nie skrywałby jej piękna”.
Ewan McGregor jako Elmont w odważnej asymetrycznej zbroi z czarnej skóry, podkreślającej wszystkie jej linie i kąty, prezentuje styl szykowny. „Najlepszą jej częścią jest piękne odstające skrzydełko na ramieniu, które wygląda szczególnie dobrze w 3D” — mówi Johnston. Na drugim końcu spektrum znalazł się wstrętny Roderick grany przez biednego Stanleya Tucciego z włosami jak strąki, kaftanem ozdobionym czarnymi żukami i peleryną przypominającą od tyłu krokodyli ogon. Natomiast komplet końskich zębów był już pomysłem samego aktora. „Tak sobie żartowałem i powiedziałem, że chciałbym mieć sztuczne zęby. Nie rozmawiałem o tym wcześniej z Bryanem. Pokazałem mu je na próbie charakteryzacji i mu się spodobały” — mówi Tucci.
We współpracy z artystami ds. efektów cyfrowych, których zadaniem było ożywienie olbrzymów, Johnston stworzyła także stroje generała Fallona i jego ogromnych towarzyszy. Ponieważ już trzeci raz pracowała z techniką CGI, była w pełni świadoma kwestii takich jak faktura i zakres ruchu. „Najpierw stworzyliśmy ich sylwetki i rysy twarzy, w zasadzie same nagie torsy, a następnie Joanna zaczęła wymyślać dla nich różne koncepcje” — opowiada McCormick.
Johnston, podchodząca do zadania z pełnym zaangażowaniem, mówi — „Chciałam zaprojektować coś organicznego, co wyglądałoby jak warstwy starych, brudnych szmat, nie tyle ubrania, co po prostu materię. Efekt 3D naprawdę podkreśla tę warstwowość i okropne faktury, a także wiek zbroi, które gniją i pękają ze starości”.
W sumie razem ze swoim zespołem stworzyła około dwóch tysięcy kostiumów. Wiele z nich było wykańczanych ręcznie z materiału na zamówienie, na podstawie jej własnych projektów, co oznaczało nieskoczenie wiele farbowania, robienia nadruków i haftu. Był to proces, który przy całym nakładzie pracy uznała za dający poczucie wolności. Miała już doświadczenie pracy z Bryanem Singerem na planie Walkirii.
„Bryan jest bardzo czuły na punkcie rzeczy, które są unikalne” — mówi. „Czerpałam inspirację ze sztuki i mody, z Pietera Bruegla z XVI wieku i Williama Waterhouse’a z XIX wieku, z Alexandra McQueena i z chłopaków na dzisiejszych ulicach. To wszystko odniosłam do tradycyjnych średniowiecznych krojów, ale z wykorzystaniem innych tkanin i innej palety”.
„Chciałam, żeby Cloister było bajkowe, ale nie w takim klasycznym sensie. Wszystko musiało byćosadzone w rzeczywistości, więc ważne były kolory, a tym mogliśmy się bawić w całym filmie: i architekturze i kostiumach” — mówi Singer. „Byliśmy bardzo świadomi tego, jak wszystko wygląda. Opowieść rozgrywa się około 700 lat temu, mniej więcej w XII lub XIII wieku, ale z pewnością w miejscu bardziej ozdobnym, kolorowym i efektownym niż prawdziwy świat w tamtych czasach”.
„Ten film to ucieczka. Spodoba się całym rodzinom. Będą się mogły na nim pośmiać i śledzić zjawiskowe wydarzenia. Nie zabraknie też fantastyki, romansów i zabawy” — mówi Hoult.
„To nie tylko wielka, pełna przygód opowieść o podróży Jacka. Chciałem oddać hołd nie tylko tej historii, którą wielu z nas zna tak dobrze, ale samej koncepcji opowiadania legend i mitów. Ciekawi mnie to, jak się zmieniają w miarę przekazywania dalej, jak są modyfikowane i zyskują nowy wymiar, a jednocześnie pozostają atrakcyjne dla każdego kolejnego pokolenia” — zauważa Singer.