Janusz Korczak, pedagog i wielki przyjaciel „milusińskich”, w swoich pismach twierdził, że „dla pewnych dzieci, liczniejszych może, niż sądzimy, przedstawienie powinno składać się z jednego tylko, wielekroć powtarzanego raz w raz numeru.” [Korczak Janusz, Pamiętnik i inne pisma z getta, Warszawa 2012, s. 42]
W przypadku spektaklu „Tymoteusz i Psiuńcio” autorstwa Jana Wilkowskiego w reżyserii Arkadiusza Klucznika reguła ta sprawdza się doskonale i nie jest to bynajmniej zarzut. Mamy tutaj bohatera – misia, odwieczny dylemat: pozwolić, czy nie pozwolić dziecku na posiadanie psiego przyjaciela (Miś Tymoteusz czuje się samotny, ale kiedy znajduje pieska, tata nie pozwala go przygarnąć), a nawet codzienne, „kryzysowe” sytuacje pod tytułem jedzenie zupy i przygotowywanie się do snu. Wszystko oswojone i dobrze znane, zatem niegroźne.
Oprócz wspaniałego przesłania pojawiającego się w końcowej piosence: „wasz pies, najwierniejszy przyjaciel”, sztuka zawiera cały repertuar nauk trafiających prosto do małych serduszek spragnionych wrażeń. Dzieci poznają czym jest odpowiedzialność i przywiązanie (również za sprawą rodziców wyjaśniających im do ucha wszelkie zawiłości fabuły oraz świetnych aktorów, którzy rewelacyjnie wchodzili w interakcję z maluchami zadając im pytania, czy szukając wśród nich ogromnego, tytułowego psa). I to właśnie Psiuńcio wywołał największe emocje. Pluszowa zabawka w rękach animatorów ożyła i, jak stwierdziły mamy 5,5 - letniej Kingi oraz 2,5 – letniej Tosi, a także same maluchy (teatralne debiutantki), był to najmocniejszy i najprzyjemniejszy element spektaklu. Na pytanie:
„- Co podobało ci się najbardziej?” odpowiedź była jedna:
„- Piesek”.
A także piosenki (aż dziewięć w ciągu jednej godziny!), ogromne jaja na jajecznicę, które wywołały salwę śmiechu nie tylko dzieci, ale także rodziców. Dodatkowy plus za światło (zielone), rekwizyty (pomysłowe) i treści dopasowane do wieku widza (2 – 5 lat).
Sugestia dla rodziców:
Wybierając się na spektakl upewnijcie się, że dostaliście miejsca, z których wasze dzieci będą dobrze widziały, oszczędzicie sobie w ten sposób zaglądania przez ramię większego sąsiada;)
Spektakl gorąco polecam.
Iwona Bednarczyk
kulturoznawca, bibliotekoznawca i filmoznawca