W jaki sposób zachęcić dzieci do nauki? Przez zabawę!
W książce “Jak policzyć do JEDNEGO” ta zabawa opiera się jednak na bardzo ciekawych założeniach. Jak donosi świat nauki, ludzki mózg szybciej interpretuje i przetwarza obraz wizualny niż tekst. Informacja ta zostaje sprytnie wykorzystana w narracji książki - na samym początku otrzymujemy wskazówkę, że będziemy liczyć tylko do jednego. Nic prostszego, prawda? I owszem - pierwsze polecenia dotyczą dokładnie tego zakresu: jedno jabłko, jeden słoń - wszystko się zgadza. Polecenie komentuje odpowiednia ilustracja. I choć przewracając kolejne kartki w książce, instrukcja nie ulega żadnym modyfikacjom, towarzyszące ilustracje coraz bardziej zachęcają, a wręcz prowokują (!) czytelnika, by liczył więcej. To doprawdy przedziwne uczucie, kiedy w poleceniu otrzymujemy zadanie odnalezienia i policzenia jednej kaczki na rolkach, a już po chwili łapiemy się na tym, że policzyliśmy wszystkie kaczki znajdujące się na obrazku! W jaki sposób? Sugerując się początkiem polecenia (które sprytnie dokończone jest na drugiej stronie) i impulsem wzrokowym wysyłającym informacje do mózgu, że na stronie jest zdecydowanie więcej pierzastych stworzeń niż tylko jedno! Strofujący narrator, który co jakiś czas przypomina, że przecież umawialiśmy się, że liczymy TYLKO do jednego, próbuje zniechęcić do liczenia, a tak naprawdę osiąga celowy efekt odwrotny - zachęca do włączenia się w zabawę. Myślę, podczas wspólnego czytania uśmiech pojawi się na twarzy niejednego dziecka. Nie mówiąc już o tym, że zdecydowanie przeczytacie tą książkę więcej niż tylko jeden raz. Przyjemne dla oka ilustrastracje stanowią atrakcyjne zaproszenie do podjęcia aktywności z książką. Polecamy!