Kubę Guzika poznałem jako dziecko oglądając animowaną ekranizację w odcinkach zawsze po powrocie ze szkoły do domu. Nie spodziewałem się, że po ponad dwudziestu latach będę mógł zanurzyć się ponownie w ten niesamowity świat - tym razem wraz z moimi dziećmi - słuchając w samochodzie audiobooka codziennie w drodze do przedszkola.
Historia Kuby jest nieprawdopodobna od samego początku. Przede wszystkim - jak to możliwe, że małe dziecko zostaje wysłane… pocztą. I do tego przesyłka trafia przez pomyłkę do Trochanii - krainy nie większej niż mieszkanie - pod czułą opiekę pani Coo, a nie do tajemniczej “Pani Zębol” (co za szczęście!). Niestety, nadchodzi dzień, kiedy Trochania robi się zbyt ciasna dla tylu - aż trzech i pół nie licząc lokomotywy - poddanych. Wtedy Kuba postanawia odpłynąć wraz z Łukaszem i Emmą nie spodziewając się nawet jak niesamowite miejsca przyjdzie mu odwiedzić.
Michael Ende stworzył piękny świat - choć pełen niespodzianek i niebezpieczeństw - ciągle… bezpieczny. Jakby wykreowany przez dziecięcą wyobraźnię. Momentami nieco surrealistyczny i dzięki temu też tak wyjątkowy. Do tego, kunszt Pani Edyty Jungowskiej sprawia, że aż nie chce się przerywać słuchania. Albo staje się przed dylematem: czego słuchać? “Kubę Guzika” czy “Dzieci z Bullerbyn”...
Tata Paweł