Gosia Herba otwiera przed nami drzwi kamienicy przy ul. Balonowej i zaprasza do środka. Niemal możemy sobie wyobrazić jak macha do nas zachęcająco i puszcza oko…
Razem z Mikołajem Pasińskim, autorem tekstu, oprowadza nas po kolejnych piętrach i przedstawia mieszkańców, czasami podgląda ich z pobłażliwym uśmiechem i tłumaczy błahe problemy.
Raper Myszka zapodział kapelusz… Ale zaraz, gdzie on go szuka? Mali czytelnicy chichotają, bo ta lista najdziwniejszych miejsc przypomina tekst o Panu Hilarym.
Dalej jest tylko zabawniej, bo oto małpy pieką ciasto o nazwie „Piegowaty Orangutan”. Bałagan wokół też wygląda dziwnie znajomo, ale zabawa jest przednia. Nie wiem, czy bardziej podoba mi się rodzina pająków grająca w pajęczej orkiestrze czy czarna pantera hodująca kwiaty, a może żaba pisząca rap… Niewątpliwie maluchy będą piszczeć z radości, gdy dowiedzą się, że istnieją instrumenty takie jak: bambafion, fikotar, trąbopian… Nazwy kompletnie nie do zapamiętania przez dorosłych. I dobrze! Spodoba im się też nietoperz, którego taneczną choreografię mogą powtarzać.
Patrzę na obrazy Gosi Herby jak zahipnotyzowana, śledząc detale, bo zabawny tekst w tej książce to tylko czubek góry lodowej. Najlepsza zabawa kryje się w kolorowych kształtach, zaskakujących barwach i fakturach. Te ilustracje są znakomite, a połączenie ich z tekstem wyborne. Niuanse sprawiają, że zaproszenie do kamienicy przy balonowej to początek znacznie dalszej podróży, w głąb naszej wyobraźni.
Autorzy z szelmowskimi uśmiechami uchylają drzwi, czy przyjmiecie zaproszenie?