Jak to jest być osiołkiem, który rozrabia w szkole, chodzi z babcią do kina i zakochał się w krowie? Odpowiedzi znalazłam w opowieściach z życia Ariola, czyli popularnego oślego bohatera francuskich komiksów o psotach młodych zwierząt. Z tym, że te zwierzaki do złudzenia przypominają zachowaniem małych ludzi.
Francuzi śmieją się wraz z Ariolem, Ramonem, Scysją i innymi bohaterami komiksu już od początku nowego millenium, kiedy to wyszedł pierwszy album. „Wszyscy jesteśmy osiołkami” to zbiór opowieści o małym osiołku i jego przyjaciołach, pozbawiony linearnej fabuły. Emmanuel Guibert zamknął Ariola na kartach książki jedenaście razy, a wszystkie edycje były wielkim hitem. Jednak nie był to pierwszy sukces słynnego twórcy komiksów. Ten pan ma do zaoferowania więcej, niż szkolne zabawy: rozpoczął swoją karierę w 1992 roku książką „Brune”, rozprawiającą o historycznym nazizmie w Niemczech. Później drążył tematykę wojny. W 2007 roku został odznaczony za swoją twórczość przez francuską instytucję kultury w Japonii, a w 2009 – przez festiwal komiksów bd BOUM. „Ariol” to nie pierwsza i nie jedyna seria albumów dla dzieci – Guibert stworzył też „Czarne Oliwki" i „Sardynkę z kosmosu." Ceni sobie współpracę z ilustratorem Joannem Sfarem, z którym wykonał powyższe pomysły.
Jednak to seria przygód Ariola, narysowana przez Marca Bountavanta, ujrzała światło dnia w Polsce w ubiegłym roku, jako kolejny duet książek do kolekcji gdańskiego wydawnictwa dziecięcego Adamada (oprócz „Wszyscy jesteśmy osiołkami”, ukazał się również „Być jak Superkoń”). Dlaczego? Powodów może być mnóstwo. Pominę oczywisty fakt, że młody osiołek odniósł spory sukces i zagościł w wielu francuskich domach. Co ważne, to że czytamy historię pełną dystansu do samej siebie, w której nie ma miejsca na nudną melancholię albo autentyczny gniew. To świat zabawy i beztroski, który odwiedzamy nie jak fikcję, ale jakbyśmy wchodzili do pierwszej z brzegu podstawówki. Bohaterowie to nie płaskie karykatury, a realistycznie przedstawione dzieciaki z ich autentycznymi problemami, przemyśleniami i nawykami. Każde opowiadanie wzbrania się przed narzucaniem „lekcji na dziś”, żeby nie karmić swoich czytelników tanim dydaktyzmem.
Kolejną udaną próbą jest w tych komiksach humor. Oczywiście, uczniowie są czasem wobec siebie okropni, ale czy nie jest tak w prawdziwej szkole? Dlatego też mimowolnie parskałam śmiechem czytając o podkładaniu kolegom sztucznych rzygów, czy o przezywaniu królika Bitonia „Ząbkiem.” Historie napisane są tak inteligentnie, że mogą być świetną rozrywką zarówno dla dziecka, jak i rodzica. Za pośrednictwem ciętych dialogów Guiberta i dynamicznych ilustracji Bountavanta te komiksy komunikują wszystkim czytelnikom, że warto czasem spojrzeć na swoje problemy z dystansu i pośmiać się z siebie i innych.
Karolina Borak