Dzieci z Bullerbyn, pomimo swoich siedemdziesięciu lat, wcale się nie starzeją. Lisa nadal żałuje, że nie ma siostry, wciąż trudno jej wytrzymać z braćmi – Lassem i Bossem. Olle zamiast rodzeństwa ma psa Svippa. Ale Britta i Anna mają jednak najlepiej – dzięki dziadziusiowi, który jest najlepszym dziadziusiem w całym świecie.
Wciąż, pomimo upływu czasu stoją trzy zagrody: Północna, Środkowa i Południowa (faktycznie, byłam w Vimmerby – miejscu urodzin Astrid Lindgren i jednocześnie w parku rozrywki związanym z rozległą twórczością tej szwedzkiej autorki – zagrody są – malownicze i bajkowe, jakby przeniesione prosto z książki).
Wciąż w Bullerbyn jest wesoło a w sercu swojsko i błogo... Choć sama wychowałam się na wersji „żółtej książeczki” - z ilustracjami Hanny Czajkowskiej, tę barwną wersję z ilustracjami Magdy Kozieł – Nowak z przyjemnością przekażę moim dzieciom. Wesołe, jak atmosfera w tej maleńkiej wiosce, sympatyczne, kolorowe, z klasą. Ilustracje są na każdej niemal stronie. Nie narzucają się, nie rywalizują z tekstem, ale wpasowały się idealnie w jego kontekst. Piekne, porządne, staranne wydanie, godne reprezentowania i celebrowania szczególnego wspomnienia - 70 udanych lat przyjaźni z czytelnikiem. Tekst ten sam, ilustracje nowe, ale „w klimacie”.
Myślę, że nie ma sensu przypominanie treści. Zakładam, że każdy ją zna – jeśli nie zdążył jeszcze przeczytać dziecku to z własnego dzieciństwa. Pamiętacie? Chociażby nocleg w stogu siana, przywitanie Nowego Roku, pojawienie się na świecie maleńkiej siostry Ollego. A może i poszukiwania skarbu na wyspie...
Książka jest pokaźna. Wszystkie trzy części znalazły w niej miejsce. Warto mieć ją u siebie. W nowej graficznej szacie, ale wciąż tę samą, trafiającą do wszystkich opowieść o sielskim życiu w skandynawskiej wiosce.
Anna Kossowska - Lubowicka