Nie ma się co dziwić, że jeśli ktoś jest zbyt grzeczny to ma kłopoty. Zwłaszcza, gdy jest psem a w jego otoczeniu pojawia się kot. I to na dodatek w otoczeniu najbliższym. Choć jak twierdzi malamut Winter – psi bohater tej zabawnej książki „to nie jest prawda, że psy nie lubią kotów (…) Psa może wyprowadzić z równowagi tylko wyjątkowo bezczelny i gwiżdżący na wszystko kot”. I takim właśnie kotem okazał się Marian – przyplątał się na wycieczce w górach do stada Wintera i odtąd nic już nie było takie jak przedtem - „bezczelne kocisko” panoszyło się po całym domu, mruczało „jak rozklekotany traktor”, wyjadało jedzenie z psiej miski czy śmiało się prosto w nos. Tak przynajmniej odbierał sytuację Winter. Zamieszania było co niemiara!
Weźmy na przykład pobudkę o piątej nad ranem – dźwięk oscylujący między alarmem samochodowym a piłą mechaniczną obudził pokaźną grupę sąsiadów. Żeby tylko obudził... Konieczność wezwania straży pożarnej nadszarpnęła kieszenią Henryka – kot zszedł z drzewa o własnych siłach ale Henryk jako właściciel Mariana za tę usługę musiał całkiem słono zapłacić...Albo taka wizyta pogromcy kotów – Marian sikał na kanapę a pogromca wmawiał Henrykowi, że warto zmienić dom, bo może „energia tego wnętrza nie pasuje kotu”. A gdy Winter połknął polędwicę, która ponoć przeznaczona była dla kota – to już wielka afera! „To normalne dla ludzi... mówią jedno, robią drugie, a pretensje są zawsze do psa.” Czasem też pretensje trafiają pod adresem Henryka, tak jak na wystawie kotów – Maniuś podrapał weterynarza, sędziego a do tego „miauczał, skrzeczał i fukał”.
Kocie kłopoty Wintera, choć współczuje mu całym sercem, to zachęta do dobrej zabawy. Zabawy z książką, która jest czwartą już opowieścią o życiu malamuta Wintera pod jednym dachem z Henrykiem, Hanką, Alkiem, Julią i Rudym. Życiu opowiedzianym przez samego głównego bohatera. W każdej z części równie udanie. Z lekkością, dowcipem, dystansem. Zabawne kolorowe ilustracje dodają uroku. Czyta się (i ogląda) jednym tchem, z nadzieją na kolejną, piątą już część... Jesteśmy wielbicielami tych psich opowieści.
Gorąco polecam!
Anna Kossowska - Lubowicka