„Po co nam jakiś dzidziuś? I co to ma znaczyć, że „będziemy mieli”? Mnie proszę do tego nie mieszać.”
Kilkuletnia Lena na pytanie: ile ma lat odpowiada szczerze: akurat w sam raz, żeby opowiedzieć Wam moją historię. Rzeczywiście, perspektywa pojawienia się w domu małego braciszka wzbudza w dziewczynce tyle emocji, że naturalna, mogłoby się zdawać, kolej rzeczy urasta w jej głowie do rangi przełomu dziejowego. Rosnący brzuch mamy budzi sprzeciw, wywołuje lęk, jest dla małej zapowiedzią końca świata. Do tego jeszcze pani z piekarni, która oczekuje od niej radości i dzieci w przedszkolu, snujące straszne wizje posiadania rodzeństwa oparte na własnym doświadczeniu. Nie wolno nam zapomnieć również o rodzicach, którzy wielu rzeczy nie rozumieją, a zwłaszcza tego, że to ona jest ich „ukochaną, jedyną, wyjątkową córeczką”. Jak tu nie zwariować?
Fanny Joly i Roser Capdevila mają na to gotowy przepis. W prosty, przystępny sposób pokazują świat dziecięcych uczuć, zestawiając go z lekkim językiem i sporą dawką humoru oraz prostymi, świeżymi ilustracjami. Łagodzą przykre emocje, dając małym czytelnikom przyzwolenie na ich odczuwanie. Nie oceniają, nie moralizują, nie dają gotowych rozwiązań. Rozszerzają za to pole doświadczeń życiowych dziecka, podając mu rękę, by nie musiało samo się z nimi mierzyć. Efekt jest bardzo dobry.