Sam i Riko to ciepła, pełna miłości, empatii i radości opowieść dla młodszych dzieci (w wieku przedszkolnym).
Któż z nas, będąc dzieckiem, nie marzył o kudłatym przyjacielu? Szczęśliwi, których marzenia ziściły się… Szczęśliwy jest więc i Sam, chłopiec-narrator. Ponoć dzieci, które dorastają wraz z psim towarzyszem są odważniejsze, wrażliwsze, bardziej otwarte i obowiązkowe. Pod warunkiem oczywiście, że posiadanie zwierzaka nie jest tylko kaprysem, ale ważną (i dobrze odrobioną) lekcją odpowiedzialności i przyjaźni.
Wracając do treści książeczki – cudnie pokazuje ona codzienność z punktu widzenia i perspektywy małego człowieka. Pozwala zrozumieć dzieciom to, co dzieje się dokoła, w prosty sposób tłumaczy skomplikowany świat dorosłych.
I Sam, i Riko są uczestnikami zmagań edukacyjnych, osnutych piękną, subtelną i delikatną pajęczyną zrozumienia, cierpliwości, wytrwałości, konsekwencji oraz radości i dumy z sukcesów i osiągnięć.
Każdy rozdział stanowi odrębną historię, którą z przyjemnością czytać można na tle innych wydarzeń, albo też podzielić je sobie na kolejne czytelnicze dni (bez uszczerbku na fabule opowieści).
Mamy tu więc wątek o tym, jak Riko stał się częścią stada, o wejściu w przedszkolny świat, rozstaniu z pieluszką, różnicach pomiędzy chłopcami a dziewczynkami, publicznych występach, wizycie u doktora, wakacyjnym odpoczynku. Mozaika codziennych dni – w wydaniu chłopca oraz pieska.
Podciągnęłabym to nawet lekko pod pojęcie opowiadanek terapeutycznych, krótkich, nieskomplikowanych, przyjemnych, w sam raz dla kilkulatków.
Pozytywna magia szanującej się, wspierającej rodziny, wspólnie rozwiązującej problemy i wspólnie radującej się drobnymi i większymi sukcesami.
Mama Anna