Albert Albertson to dobrze znana postać wśród małych czytelników. Utożsamia się z nią wiele dzieci, także mój syn. Dlatego najnowsza książka o tym bohaterze bardzo przypadła nam do gustu.
Tym razem rezolutny chłopiec razem ze swoim tatą rozpaczają z powodu zakończenia świąt i powrotu do szarej rzeczywistości. Dodatkowo, Alberta przygnębia sypiąca się choinka, zjedzone cukierki czy choroba najlepszego kolegi. Nie tak to powinno być... Przysłuchująca się tym narzekaniom babcia nie może powstrzymać się od śmiechu i ciągle powtarza, że to dobrze, że tata i syn się tak beznadziejnie czują. Podejście babci tylko wzmaga irytację wnuczka. No bo przecież codziennie powinno być fajnie. Najlepiej, żeby Wigilia była każdego dnia. Ale czy na pewno wtedy byłoby tak fajnie? Na szczęście dzięki swojej babci Albert przestaje marudzić i zaczyna rozumieć wyjątkowość różnych wydarzeń.
Co cieszy Alberta? w bardzo zabawny sposób pomaga docenić czas nudy, który jest zapowiedzią czegoś nowego i ciekawego. Mały bohater po raz kolejny intrygował i rozbawiał mojego syna. Bo przecież tak wiele mają ze sobą wspólnego. Mój przedszkolak go uwielbia i zawsze jest ciekawy, co tym razem przytrafiło się jego rówieśnikowi.
Jak zwykle na uwagę zasługuje piękna szata graficzna, świetne ilustracje i twarda oprawa.
Mama Ania
nasz-zaczytany-swiat.blogspot.com
Ania Gawrońska