No dobrze, nie ma co ukrywać: kończą się wakacje. Zaczyna się... no właśnie, zaczyna się to na "sz". Po raz pierwszy mam iść do szkoły. Chociaż dzień słoneczny, to nad głową ciemne chmurki niespokojnych myśli.
Albert Albertson to fajny, ciut niesforny chłopiec: uśmiechnięty i figlarny. Czasem myje ręce, a czasem nie. Czasem też po rodzicielskim "dobranoc" zaczytuje się do późna z latarką pod kołdrą. No i bywa, że pochłonięty zabawą spóźni się nieco na rodzinny posiłek...
Ale ostatnio tata Alberta przeciera ze zdumienia oczy. Chłopiec powtarza słowo "tak" z imponującą regularnością, spełnia wszystkie prośby, słucha wskazówek... Co się stało z Albertem?
Wszystkich czytelników wita serdeczna, wiosenna zieleń okładki. Zupełnie tak, jakby było przed wakacjami, przed upalnym latem i bezkarną beztroską cudownie długich dni... Już na pierwszych stronach widzimy spłoszonego, zaniepokojonego chłopca, a po drugiej stronie pokoju lśnią nowiutkie: torba, kurtka i piórnik. Dyskretne a wymowne ilustracje podążają za tekstem, wzmacniają go i dodają mu przyjaznej siły.
A my jesteśmy niezmiernie ciekawi, co dolega Albertowi, o czym tak mocno rozmyśla i jaka tajemnica zastaje go w szkole... Zaprośmy Alberta w ten pierwszy dzień szkoły, będzie raźniej!
Adam Buszek