Książki kryją w sobie tyle niezwykłych opowieści, bohaterów, ile może wymyślić wyobraźnia ludzka. Historia Miksa, Maksa i Meks częściowo powstała w wyobraźni, ponieważ któż słyszał, żeby kot zaprzyjaźnił się z myszą albo ten sam kot po utracie wzroku skakał po dachach kierowany tylko przez tę mysz?
Wniosek nasuwa się sam – to bajeczka, ale bardzo pouczająca.
Sam autor mówi o sobie, że jest wielbicielem kotów, a w poprzednim wcieleniu wiódł kocie życie. Jego syn Maks dorasta w pewnym domu w Monachium przy ulicy, gdzie rosną kasztany. Razem z nim dorasta kot o imieniu Miks, który został adoptowany z Towarzystwa Przyjaciół Zwierząt. Koty nie potrafią mówić, stąd pomysł autora, aby za pomocą tej książeczki wyrazić to, co ewentualnie kot chciałby powiedzieć.
Maks i Miks spędzają ze sobą dużo czasu, dzięki czemu wzajemnie się wspierają w codziennych czynnościach – kot jest strażnikiem kredensu z pożywieniem, a chłopiec dba o jego potrzeby. Kot towarzyszy mu w jego nauce i czasie wolnym, łączy ich przyjaźń.
Z czasem Maks dorósł i wyprowadził się do swojego mieszkania, ale zabrał ze sobą swojego przyjaciela. To tam pojawia się kolejna bohaterka opowieści – zbuntowana mysz, którą nazwali Meks. Zmiana miejsca i upływ czasu przynoszą chwile radosne i dramaty, bo takie jest życie.
Polecam tę książkę jako ciepłą opowieść o przyjaźni, oddaniu i zaufaniu pomiędzy człowiekiem i zwierzęciem, jak również pomiędzy zwierzętami pokonującymi barierę odwiecznej wrogości. W sam raz do głośnego czytania na dobranoc.
Warto zainteresować się również biografią autora opisywanej książeczki - Luisa Sepŭlvedy, z pochodzenia Chilijczyka, z zamiłowania podróżnika i ekologa, który po wielu życiowych zakrętach trafił do Monachium. Zanim tam osiadł, uczestniczył w wielu wyprawach na pokładzie statku Greenpeace, był karany za działalność polityczną. Zmuszony do emigracji, wybrał Europę. Równie ciekawe jest to, że tekst rysunkami opatrzyła francuska ilustratorka Joëlle Jolivet.
Anna Żaczek