Warszawa

Recenzja książki:

Maluszek patrzy. Kwiatki

Maluszek patrzy. Kwiatki

Chez Picthall
do 1roku

Sztuka radosnego patrzenia

Banalna prawda: wzrok jest jednym z najważniejszych (jeśli nie najważniejszym) spośród zmysłów pozwalających nam na kontakt z otoczeniem. W przypadku  niemowlaków ogromne znaczenie ma co prawda dotyk, ale szybko się to zmienia na rzecz ciekawskich oczu podążających za różnymi źródłami światła czy głosem najbliższych. Psychologowie udowodnili, że małe dzieci najchętniej skupiają się na zdecydowanych kolorach i kształtach.

 

Odpowiedzią na wszelkie teorie rozwoju jest jedna z książeczek Chez Picthall „Maluszek patrzy. Kwiatki” (w serii dostępne są także „Kształty”, „Groszki”, „Moja pierwsza książeczka”). Dlaczego właśnie one sprzedają się w takich gigantycznych nakładach ? Rodzice maluchów z pewnością docenią je jako pomoc w wychowywaniu i kształtowaniu psychiki swojej pociechy. I nie chodzi wcale o wartość merytoryczną, ale formę i układ. Książeczka formatem i ciężarem pasuje do rączek 3-6-miesięcznego dziecka, a dzięki twardym, „bezpiecznym” okładkom i zaokrąglonym brzegom jeszcze lepiej – do buzi. To pierwszy plus.


Drugi – kontrastowy kolor: biały i czarny, żółty i czerwony, niebieski i czerwony, czyli zestawy, które (znowu) psychologowie dziecięcy uznali za najbardziej sprzyjające koncentracji.


Kolejna zaleta: wyraźny kształt bez cieniowania i głębi. Kwiatki, co prawda, są dużo bardziej skomplikowaną formą niż np. groszki, ale dzięki detalom stymulowanie wzroku jest intensywniejsze. Poza tym starsze dzieci mogą sięgnąć do tej książeczki w momencie, w którym uczą się kopiować i rysować oglądane przedmioty. Śmiało można zaryzykować stwierdzenie, że i rodzice szukający inspiracji z motywami florystycznymi nie powinni być zawiedzeni.


I kolejny sposób wykorzystania książki: nauka liczenia. Doskonały, niebanalny i nienudny sposób na przyswajanie pierwszych cyferek od jednego dużego kwiatka do kilkunastu na stronie. Dlatego warto w rekomendacjach przesunąć zdecydowanie wiek adresata poza granicę szóstego miesiąca życia. 

 

I to ograniczenie to jedyna „wada” publikacji. Poza tym – szczerze polecam i jako pedagog, i bibliotekarz, i mama dziesięciomiesięcznej Natalki.

 

Iwona Bednarczyk

 

Przeczytaj również

Polecamy

Warto zobaczyć