Zastanawiałam się swojego czasu, co takiego jest w opowieściach o Hani Humorek, której przygody moja 8-letnia córka „połyka”, sięgając z chęcią po kolejne. Aż wreszcie nadarzyła się okazja, by osobiście poznać tę rezolutną, pełną pomysłów dziewczynkę – rówieśniczkę mojej córki. Poznać od razu pochłaniając trzy tomy, bo tyle mieści w sobie Wielka księga.
Zbiorek „trzy w jednym” wprowadza w świat Hani Humorek – jej rodziny, szkolnych przyjaciół i mniej lubianych klasowych osobistości. Poznajemy tu genezę Klubu SR, do którego nie każdy mógł należeć. Klub SR (zdradzę, bo tym samym nie tyle zaspokoję ciekawość czytelnika, co pewnie raczej ją wzmogę) to skrót od Klubu Siusiającej Ropuchy – przynależność do niego nobilitowała. Z przyjęciem do klubu dobrze poczuł się zwłaszcza młodszy brat Hani – Smrodek. Jak na zwyczajne rodzeństwo przystało – często się kłócił, nie zgadzał ze swoją siostrą, czuł poszkodowany lub niezrozumiany.
Pomimo nierzadko niezwyczajnych pomysłów książkowe dzieciaki są zwyczajne, w jak najlepszym tego słowa znaczeniu. To znaczy: mają swoje emocje, swoje zdanie, czasem nie potrafią sobie z czymś poradzić, czasem nie rozumieją swoich przeżyć, czegoś im się nie chce robić lub czegoś im brakuje. Na przykład tego, że inni wracają z wakacji w koszulkach z napisami, a u Hani w szufladzie ani jednej.
Hania to dziewczynka z pasją kolekcjonerki: zbiera plastry. Motywacja do zbierania jest jasna – chce zostać lekarką! Hania zawsze znajduje wyjście z sytuacji, również dzięki własnej kreatywności. Na przykład zamiast ulubionego zwierzątka zaczyna hodować muchołówkę, która dostarcza jej trochę kłopotu (choć zamysł był taki, by właśnie nie była to hodowla wymagająca i kłopotliwa), zwłaszcza zapachowego. Trochę śmierdziało w teczce Hani po próbie nakarmienia jej „podopiecznej” surowym mięsem...
Hania Humorek zapragnęła zostać gwiazdą, wygrać konkurs dla sławnych zwierzątek, zostać sfotografowaną dla potrzeb mediów. Cóż, przy szczęściu Hani jedyną sławną częścią ciała stał się jej łokieć, uwieczniony na zdjęciu. I na dodatek zostało przekręcone nazwisko – z Hani Humorek stała się Hanią Muchomorek... Okazało się jednak, że niekoniecznie trzeba być gwiazdą znaną wszem i wobec. Działalność w ukryciu też jest przyjemna – Hania została anonimową superbohaterką działającą jako Tajemniczy Lekarz Lalek, naprawiając lalki chorych dzieci.
Oprócz gwiazdorskich potrzeb Hania odkryła w sobie misję uratowania świata: zamieszkała na drzewie, wzięła udział w konkursie na Zwariowany Plasterek własnego pomysłu, pragnęła przyczynić się do ochrony równikowych lasów, zabierając kolegom ich szkolne ołówki, koniec końców została przyjacielem całej planety, a jej klasa dostała prestiżową Nagrodę Żyrafy.
Przygód i ekscentrycznych pomysłów jest w książce dużo więcej. Służą one pozytywnym celom, a wszystkie wskazują, jak bardzo zaangażowaną społecznie dziewczynką jest Hania. Pokazują też, jak silne mogą być dziecięce emocje i jak wyjść z emocjonalnych tarapatów. Pokazują, że gniew, nadąsanie, zawiedzione nadzieje i zazdrość są naturalne i nie stanowią „końca świata”. Z wdziękiem i humorem wprowadzają w dziecięcy świat. Na pewno poczują się do niego zaproszeni młodzi czytelnicy z pierwszych klas szkoły podstawowej (Hania jest uczennicą III klasy). Duża czcionka ułatwia samodzielne czytanie i może być zachętą dla początkujących wielbicieli książek. Ilustracje – dowcipne i sympatyczne – również skłonią do zajrzenia do wnętrza. Dobrze już rozumiem, dlaczego moja córka z przyjemnością sięga po opowieści o Hani Humorek.
Mama Anna
Anna Kossowska-Lubowicka