Jeśli komuś wydaje się, że spektakl kończy się w momencie, gdy opadnie kurtyna – myli się bardzo. Przecież nie tylko aktorzy, ale i lalki wiodą swe życie, przynajmniej w książce Lidii Miś. Przeżywają je w piwnicach, magazynach, podziemiach, paczkach, garderobach – czując, myśląc i marząc jak ludzie. Żyją też w określonej grupie – jak ludzie.
Mistrz Zenon tchnął życie w filigranową porcelanową laleczkę, która okazała się „prawdziwą perełką”. Tak prawdziwą, że imię to przylgnęło do niej – tak jak ona do swych nowych przyjaciół. Perełka zamieszkała wśród innych lalek – pacynek, jawajek, kukiełek, marionetek, które to reprezentowały istną skarbnicę ludzkich charakterów. Kaczka, Miś, Bibelotka, Loretta, Roman grający najczęściej role posłańców, młodych paniczy, Pinokia, a także Babcia, Dziadek, Kamilla i inni mówią, czują i działają. Nie obce im są wszelkie emocje – kochają, kłócą się, zazdroszczą, smucą, obawiają o swój los... Ba, prowadzą niezmiernie poważne, bo odnoszące się do życia w różnych jego odcieniach, rozmowy. Chyba najbardziej wzrusza miłość i tęsknota – Misia i Perełki. On – przysadzisty, jak na brunatnego misia przystało, z przekrzywioną niebieską czapeczką i rumieńcami na policzkach. Ona – delikatna, zwiewna, wyglądająca na bezradną. Najbardziej niepokoi groźba „wymiany” - starych na nowe, niepotrzebnych na potrzebne, chorych na zdrowe. Kto „padnie łupem”? Kto zostanie wyrzucony, trafi na wysypisko? Czy ukochani – lalka i miś pozostaną ze sobą na zawsze? Dużo się tu dzieje.
Ilustracje wpisują się w konwencję – nieco „przydymione”, delikatne, nostalgiczne, trochę jakby z innego świata. Można, patrząc na twarze, uczyć się rozpoznawania emocji – są tak czytelne! Obecne na każdej stronie, tak, że dziecko nie zmęczy się tekstem. Myślę, że lalki żyjące „w pewnym teatrze” znajdą grono swoich wielbicieli. Choć podobno „życie to nie teatr” to na pewno „ten teatr to życie”.
Mama Anna