Momo to zupełnie niezwykła postać. Pojawia się nagle, nie wiadomo skąd, nie ma adresu, ale jest niesamowita. Słucha jak nikt inny, rozumie, ma wielu przyjaciół i postanawia rozwiązać trudny problem. Jej przyjaciele przez szarych ludzi tracą swój czas. A ona próbuje go odzyskać dla nich i dla siebie, ponieważ nie chce stracić przyjaciół. Choć książka jest konwencją bajkową - temat wcale nie jest bajkowy. To metafora współczesnego życia. A właściwie spełnione proroctwo z 1973 roku, bo wtedy powstała książka. Wystarczy spojrzeć wokół na zabieganych ludzi, którym wciąż ucieka czas na rzeczy ważne. Wszystko robimy po macoszemu, w nic nie możemy włożyć serca, nie mamy czasu się zdystansować, przeżywać naprawdę. Biegniemy, spieszymy się, robimy, coraz więcej, a mamy z tego jakby mniej. Tracimy prawdziwe przyjaźnie, rozmowy do rana, nie jesteśmy w pełni obecni. To wystarczający powód, żeby się zatrzymać, nie bać objętości tej książki i przeczytać ją razem z dziećmi.
Beata Ostrowska