Lubię powieści detektywistyczne, a ta jest o Panu Jaromirze, który uczy się angielskiego, o lordzie Huberze, no i oczywiście o arcyzłodzieju. W rzeczywistości okazuje się, że nie jest to jeden złodziej, tylko trzech. Pan Jaromir, lord i Ferdynand pomagają komisarzowi Konigstein rozwikłać tę zagadkę i w ostatniej chwili udaremniają sprawcy dokończenie kradzieży.
Po zakończeniu lektury mama pokazała mi obrazy malarza Breugla. Strasznie dużo ludzi jest na nich. Na tym nazwanym „Zabawy dziecięce” chciałem znaleźć szczegół, który znalazł Pan Jaromir. Miałem nawet lupę, ale jakoś nie udało mi się znaleźć chłopca z bańką mydlaną. Potem chcieliśmy napisać list do Lorda Hubera, żeby przyjechał do Krakowa z Panem Jaromirem na marsz Jamników, a przy okazji rozwiązał jakąś tajemniczą sprawę, np. kradzieży małej sówki spod Wawelu, ale jeszcze słabo znam angielski, a po polsku on pewnie nic by nie zrozumiał.
Bartek, lat 9