Niewiele książek czytanych z moją córeczką sprawiło nam obu taką frajdę. Pozycja jest bez wątpienia wyjątkowa i zasługuje na uwagę pod wieloma względami, przede wszystkim jednak z uwagi na genialne połączenie opowiadania i komiksu, które sprawia, że wspólne czytanie, nawet z młodszymi dziećmi, staje się autentycznie wspólne i że wszyscy – niezależnie od wieku - bawią się znakomicie.
Całość utrzymana jest w formie dziennika, z niezwykłą dbałością o zachowanie takich właśnie skojarzeń – nagłówki z nazwami miesięcy i dni, liniatura i czcionka sprawiają, że czujemy jakbyśmy czytali dziennik. W jego odbiorze pomagają kapitalne komiksowe wstawki, rysunki są świetne, w pełen humoru sposób ilustrują przeczytane fragmenty tekstu. Autorzy zadbali nawet o to, by "komiks" mogły czytać mniejsze dzieci (wykorzystanie wielkich liter, które maluchy poznają na początku). Pamiętający Tytusa, Romka i Atomka tatusiowie będą niewątpliwie zgłaszać się do lektury, gdyż Dziennik Cwaniaczka stanie się dla nich niejako podróżą w czasie.
Ale ta pozycja jest godna polecenia nie tylko amatorom komiksów - jest napisana z genialnym poczuciem humoru, zajmująca i wciągająca już od pierwszej strony. Cała opowieść zaczyna się od okresu SPRZED URODZENIA naszego bohatera i narratora, a na pierwszym obrazku widzimy, jak radośnie pływa "w całkowitej ciemności, fikając koziołki i śpiąc ile wlezie", potem robi się jeszcze śmieszniej i ciekawiej.
Co jeszcze – świetna znajomość psychiki i sposobu postrzegania świata dzieci, wciągająca historia odrobinę szalonej rodziny, której każdy członek jest na swój sposób oryginałem i masa przygód, w których część dzieci odnajdzie siebie. Słowem – doskonała lektura dla całej rodziny, zapewniam – dobrze będzie się bawić każdy. Serdecznie polecam!
Inga (mama 7-latki)