Po raz kolejny Wydawnictwo Bona mnie zaskoczyło. A muszę przyznać, że ostatnio ciężko mnie czymś szczególnym zaskoczyć i zadziwić. Wierszyk Tuwima w niesamowitej nowatorskiej szacie graficznej nadaje utworowi nowego wymiaru i pozwala spojrzeć na wszystko… z góry. Ilustracje trochę imitują postaci ulepione z gliny, a w innym miejscu pojawia się zwykła czarna kreska, która dopełnia całości.
Mała, kartonowa książeczka a sprawia, że powracają wspomnienia z lat dziecinnych. Do dziś mam swoją już trochę podniszczoną wersję wierszyka Juliana Tuwima. Rymowany utwór łatwo wpada w ucho. Chociaż kiedy byłam małą dziewczynką, to wielką trudność sprawiało mi wypowiedzenie słowa: aeroplan. Dlaczego Tuwim nie napisał o samolocie albo balonie? Byłoby prościej. Szalona babcia zabiera w podróż swoją kurkę-złotopiórkę, która ani trochę nie jest zainteresowana podróżą aeroplanem.
Jednak cóż począć, kiedy babcia nalega. Nie pomogło kurce dziobanie, rzucanie, miotanie, szarpanie i łapanie za rygle. Krzyki i płacz w czasie startu możemy sobie jedynie wyobrazić. Jednak kiedy spojrzały na dół, zobaczyły same dziwy. Drzewa tak małe jak krzaki, góry jak kupki piasku, rzeki jak srebrne wstążeczki. Jejku, jaki ten świat z góry jest piękny. Czy to świat stanął na głowie? Piękna historyjka o tym, że w śnić możemy o wszystkim. Nasza wyobraźnia senna nie ma żadnych ograniczeń. Ja na przykład ostatnio mam czarno-białe sny. Polecam!
Aurelia Wojtkowiak