Od razu uczulam, że nie jest to poradnik. Bardziej skłaniałabym się, żeby nazwać tę książkę pamiętnikiem, spisem pewnych uczuć, emocji, sposobem na pewne problemy, które dosięgają wielu kobiet we współczesnym świecie. W końcu każda kobieta w pewnym momencie swojego życia pragnie zostać matką. Niestety nie dla wszystkich kobiet jest to sprawa prosta, która przychodzi naturalnie. Czasem niewiadome czynniki sprawiają, że zajście w ciążę staje się celem życia, sensem istnienia. Wszystko zaczyna się kręcić wokół poczęcia dziecka.
Autorki postanowiły w książce podzielić się swoimi przemyśleniami, doświadczeniami. Gorzkie słowa, nadzieja, wiara i niezwykła prawdziwość słów są wielkim atutem tej książki. Wciąga od pierwszych stron, choć ja nie dałam rady przeczytać jej jednym tchem. Nie potrafię się wczuć w kobietę, która bardzo chce, ale nie może mieć dziecka. Może miało na to wpływ to, że kiedy czytałam tę książkę byłam w ciąży? Dla mnie na szczęście nie był to problem, choć mam znajomych, którzy od lat starają się o dziecko i niestety, nadal bez rezultatów. Myślałam nawet, żeby podarować im tę książkę, która pewnie pomogłaby im w trudnych chwilach. Jednak w ostatniej chwili doszłam do wniosku, że to nie ja powinnam decydować o tym, co jest dla nich dobre.
Autorki opisują wszystkie swoje problemy bez owijania w bawełnę. Zwracają uwagę, że w całym procesie ważni są wszyscy domownicy. Kobieta nie może pozostawić wszystkiego swojemu biegowi. Kiedy okazuje się, że nie mogą urodzić własnych dzieci, dochodzą do wniosku, że wystarczy, żeby ich dzieci narodziły się w ich sercach. Obie postanawiają adoptować dzieci. Trochę na siłę autorki próbują udowodnić, że rodzina adopcyjna niczym nie różni się od normalnej rodziny. Nie ja powinnam to oceniać, ale wydaje mi się, że może w przypadku adopcji niemowląt rzeczywiście - takie rodziny niczym się nie różnią. Jednak kiedy adoptujemy starsze dzieci, to na pewno w takich rodzinach pojawiają się dość specyficzne problemy.
Czy warto przeczytać książkę? Myślę, że tak. Jednak nie powinniśmy ślepo wierzyć w każde słowo. W końcu każdy z nas ma własne odczucia i refleksje.
Aurelia Wojtkowiak