Zobaczyłam reklamę tej książki w moim ulubionym czasopiśmie kobiecym i pomyślałam, że warto byłoby przeczytać. Można powiedzieć, że tej książki ja nie mogłam przeoczyć. Taki szczęśliwy splot zdarzeń.
Kiedy pojawiła się w moich dłoniach to "pochłonęłam" ją w jeden dzień. Następnie zajęło mi kilka dni przemyślenie treści; kolejne dni, aby moje refleksje umiejętnie spisać.
Na samym początku chciałabym bardzo podziękować autorkom. Za to, że napisały tak osobistą, intymną, mądrą książkę, za to, że ujęły w tak piękne słowa wszystkie rodzaje uczuć – zarówno wszechogarniającą radość, jak i ból. Po lekturze tego tytułu uważam, że każde małżeństwo, które stoi przed podobnym problemem powinno przeczytać te cenne słowa. Fragmenty książki są w pewnym sensie poradnikiem, traktującym o temacie adopcji, jak również wskazującym problemy prawne, z którymi przyszli rodzice będą musieli sobie poradzić. Autorki opisują trudną drogę od momentu podjęcia decyzji o adopcji do chwili przytulenia maleństwa w swoich ramionach. Czasowo może to nawet trwać kilka lat. A czy da się odmierzyć w sercu oczekiwanie na upragnione szczęście macierzyństwa? Spełnione mamy piszą, że warto było czekać. Nie mam osobiście żadnego doświadczenia w temacie, ale całym sercem kibicuję wszystkim przyszłym i obecnym rodzicom dzieci adoptowanych.
Życzę, aby droga przez wspólne życie takich rodzin była, chciałoby się napisać, "prosta", ale dodam – przede wszystkim szczęśliwa. Bardzo poruszyły mnie fragmenty, w których autorki dziękują biologicznym matkom swoich dzieci za mądrą decyzję, że ofiarowały im życie w rodzinach pełnych miłości i ciepła.
Książkę tę powinni przeczytać politycy, osoby, które mają władzę wykonawczą, aby przepisy dotyczące adopcji zostały uproszczone, szczegółowo przeanalizowane i zmienione na korzyść dzieci. Bo przecież dobro każdego dziecka jest naszemu sercu najbardziej bliskie.
Gratuluję Pani Justynie i Pani Beacie tej trudnej, ale jak pięknej decyzji i życzę dużo zdrowia dla dzieci oraz szczęścia rodzinnego.
mama Kasia