Ależ dużo ciepła w tych opowiadaniach! Nawet jeśli szaleje w nich zima, a siostry Angina i Grypina dokuczają ludziom i wciskają się do nich – nieproszone... Tyle w nich realizmu, co i baśniowości, nuty fantastyki i może czegoś niewiarygodnego, w co jednak każde dziecko chciałoby wierzyć i z czym obcować. Bo na przykład gdyby taka ciotunia, która "rządzi szkolnym dzwonkiem, szkolnym odkurzaczem i froterką" faktycznie potrafiła czarować... Gdyby piąta klepka z zepsutej beczułki miała faktycznie szczególną moc... Ech, świat byłby piękny! A może jest, trzeba tylko umiejętnie się mu przyglądać?
Tyle tu niejednoznaczności! Bo na przykład nie wiadomo, czy mały Antoś został Antonim inżynierem – wynalazcą dlatego, że był pracowity, czy... leniwy. Jedno jest pewne: że wynalezione przez niego tresowane skarpetki czy automatyczny aparat do ubierania dzieci to naprawdę przydatne rzeczy. Jest też w książce o tym, co w uczuciach ludzkich gra, jak można się porozumiewać (potrzebny jest do tego słownik ludzko-ludzki). Chciałoby się zawitać na Uśmiechniętą Planetę – odkrytą niegdyś przez Abrahama... Z bohaterami – staruszkami Frankiem i Zygmuntem oraz Danką, Kaśką, Weronką i Agnieszką na pewno jest to możliwe.
Ta książka naprawdę urzeka, oczarowuje (nic dziwnego, to Uśmiechnięta Planeta i inne czarodziejskie opowieści), zachęca, by obserwować świat i nawet w zwyczajnych sprawach próbować odnaleźć coś niezwykłego. Opowiadania można czytać niezależnie, nie są tematycznie ze sobą związane. Łączy je mistrzowski styl literacki, lekkość w toczeniu opowieści, dowcip, przekazywanie wartości tak, by każde dziecko mogło wysnuć wniosek, co jest ważne... Ilustracje są tak samo ciepłe jak opowiadania – zarówno w kolorystyce, jak i sposobie przedstawiania treści. Uśmiechnięta Planeta to wielka przyjemność, zachęcam!
mama Anna