Moja córka uwielbia koty, a tytuł Kot w nutach bardzo ją zaintrygował.
Bohater książki – czarny kot Fagot – miał to szczęście, że mógł na żywo posłuchać Jana Sebastiana Bacha czy Claudia Merulo; my musimy się zadowolić nagraniami z Internetu. Gdy czyta się o utworach muzycznych, to miło jest od razu ich posłuchać. Autorka książki, Anna Siemińska – teoretyk muzyki i pedagog – na pewno chętnie podsunęłaby nam muzyczne dzieła w konkretnym wykonaniu. Szkoda, że do książki nie dołączono płyty.
Kot Fagot sam opowiada o swoich przygodach. A ma ich wiele: w każdym rozdziale odwiedza inne miejsce i czas. Tak, właśnie inny czas, bo dziwnym sposobem często przenosi się do przeszłości. Zawsze ma to związek z muzyką, bo też ten kot ma z nią do czynienia na co dzień – on dosłownie sypia wśród nut (jego właściciel, Andrzej, jest muzykologiem). Fagot może na własne uszy usłyszeć śpiewających mnichów w X wieku czy kantatę w wykonaniu Bacha. Może też zerknąć na próbę opery w teatrze wiedeńskim i zobaczyć Mozarta. W czasie swoich wędrówek po czasie i przestrzeni dowiaduje się, skąd się wzięła muzyka, co może być instrumentem muzycznym, poznaje gamę i różne rodzaje muzyki.
Wszystkich kocich opowieści córka słuchała chętnie, a nawet dopominała się o kolejne rozdziały. Ja po przeczytaniu książki czuję pewien niedosyt. Fagot wizytuje odległe czasy i szybko z nich wraca; jego przygody ledwie się zaczynają, a już kończą. Może jego opowieści miały nas zachęcić do własnych poszukiwań? Przedostatni rozdział pod tytułem Pomysłownik muzyczny, czyli jak mogę ciekawie spędzić czas podpowiada, co możemy zrobić, by dowiedzieć się więcej np. o śpiewających zakonnikach, organach, jazzie. Sugeruje, by wybrać się do opery, zrobić własny instrument czy miniteatr dźwięków. My zaczęłyśmy od wysłuchania konkretnych utworów w Internecie, a pomysł zagadek muzycznych zamierzamy zrealizować wkrótce.
Na końcu książki jest krótki Słowniczek trudniejszych pojęć oraz spis Książki z półki Andrzeja. Ciekawa jest oprawa graficzna książki: wielobarwne "rozmazane" tła (na których jakby naklejono jasne kartki z tekstem) i czarno-białe rysunki Piotra Szmitke. Prawie na każdej stronie jest wizerunek czarnego kota lub co najmniej ślady jego łap. Podążcie za nimi!
Joanna Bednarczuk