Powiem szczerze, że dawno żadna książka nie wywarła na mnie takiego wrażenia. Zresztą nigdy się nie zastanawiałam, czy może powstać książka dla niewidomych. A tu proszę, powstała i zawojowała świat. Często zastanawiałam się, jak to jest nie widzieć? Jak wtedy funkcjonują nasze pozostałe zmysły?
Ostatnio mój młodszy brat zadał mi ciekawe pytanie: w jakim języku myśli osoba, która nie słyszy od urodzenia? Ja nie potrafię odpowiedź na to pytanie. Dla mnie jest to abstrakcja. Ale wtedy zaczęłam się zastanawiać, jakie ma sny osoba, który nie widzi od urodzenia, bo przecież musi o czymś śnić. Książka ta jest dla mnie niezwykłym doświadczeniem i przeżyciem.
Tomek nie widzi kolorów. Żółty ma smak musztardy, ale jest miękki jak piórka kurczątek. Książka posiada także zapis brajlowski. Jednak nie byłam w stanie opanować alfabetu mimo, że miałam zamknięte oczy. Książka, która polega nie na czytaniu, lecz na dotykaniu, sprawdzaniu, wyczuwaniu, wyobrażaniu. Niezwykła podróż w świat osób niewidzących. Polecam.
mama Aurelia