Gdy zajrzycie do książki Pospiesz się, Albercie, zobaczycie swój dom, przeczytacie swoje słowa wypowiadane każdego dnia. To wszystko będzie takie prawdziwe i dziwnie znajome.
Kto nie zna długiego, mozolnego, nerwowego porannego wychodzenia z domu? Kiedy dzieci zawieszają się nad zakładaną skarpetką, kiedy, zamiast myć zęby, oglądają kapiącą wodę z kranu i pięć razy koniecznie, nieodwołalnie muszą wrócić do domu, ponieważ o czymś zapomniały. I w tym my! Pospieszający, przypominający o zasadach, mądrzy, a tak naprawdę robiący to samo, tylko w troszkę innym wydaniu.
To jest ogromna wartość tej książki. Unikanie schematów. Tutaj i dorośli wymykają się roli autorytetu. Mają swoje wady. Czasem sami przypominają dzieci. Autorka ze swoim poczuciem humoru nie boi się obalać rodzicielskiego autorytetu i opisywania relacji. Tych prawdziwych, nie z poradników psychologicznych.
mama Beata