Mój syn ma 12 lat, tuż przed rozpoczęciem wakacji zastanawiał się, co będzie robił ze swoim czasem przez strasznie długie dwa miesiące. Podczas naszej rozmowy, oczywiście niepozbawionej marzeń o odległym urlopie, powstał pomysł, aby Robert zajął się wymyśleniem własnego mikrobiznesu.
Oczywiście pomysł jak pomysł, trzeba go jeszcze oszlifować, dopracować i zrealizować, aby była jakaś korzyść. Cóż, od słów do czynów. Tak też się zabraliśmy do dzieła. Ku pomocy przyszła nam jedyna taka książka – Rozmowy z użyciem głowy, czyli ekonomia dla dzieci. Mój syn czasu ma dużo, więc przygotowanie do biznesu rozpoczął od podstaw, czyli od literatury. Wciąż przychodzi do mnie i chwali się swoją wiedzą: "Mamo, a czy Ty wiesz, co to jest popyt?", "Mamo, a czy inflacja może nam coś zaszkodzić?". Nasze rozmowy weszły na zupełnie inny poziom.
Uważam, że książka Anny Garbolińskiej porusza bardzo ważną tematykę. Warto, by dziecko zrozumiało podstawy działania gospodarki i oswoiło się z terminologią ekonomiczną. Nawet dla nas, dorosłych, niektóre tematy z tego obszaru życia wciąż stanowią zagadkę, więc sama z chęcią zgłębiałam wiedzę tajemną, czytając książkę wraz z synem.
Prosty język, ciekawe przykłady wyjaśniają zasady działania naszego świata w przyjemny sposób. Póki co nie otworzyliśmy jeszcze mikrobiznesu, ale na pewno spędziliśmy razem mnóstwo czasu, analizując monopol i bezrobocie.
mama Magdalena