Maciej Orłoś to dla mnie od zawsze Teleexpress, a Henryk Sawka to kultowe rysunki w "Dzienniku Polskim" i "Rzepie". Aż dziwne, że stworzyli duet – pewnie na korcie! Ale książka jest niezła i czytając dziecku, nie można się nudzić. To kolejna, moim zdaniem, mocno biograficzna książka napisana przez OJCA. Najbardziej przypomina opowiadania Leszka Talki. Myślę, że to dobrze, że ojcowie zaczęli postrzegać swoje dzieci jako kogoś, o kim można godzinami pisać, a może i opowiadać dykteryjki. Myślę, że to znak współczesnych czasów i obyczajów, kiedy tatusiowie są jednak bardziej zaangażowani w wychowanie swoich pociech niż to drzewiej bywało. Osobiście uważam, że to dobrze, bo dzieci rosną szybko i dobrze, jeżeli mogą czerpać z pozytywnych wzorców.
Autor stara się tu również wypowiadać humorystycznie na temat małżeństwa – tu najbardziej spodobał mi się opis tankowania samochodu benzynowego ropą, albo akcja zakupy.
Książka pozwoli nam poznać aktualne trendy wśród dziecinnych gadżetów, a może nawet zrozumieć różnicę między iPadem, iPhonem iSpodem – o ile wystarczy nam IQ. Na koniec zagadka a la Henryk Sawka: "Jak mają na imię koledzy Mikołaja?........ Kacper, Melchior i Baltazar".
Miłej lektury w wakacyjne skwary i skwarki.
mama MałGocha