Przygodę malucha z książką trzeba od czegoś zacząć. Tylko od czego? Niemowlakowi można czytać nawet długie opowiadania. Ten z chęcią słucha głosu matki i nie protestuje, że za długie, że nudne. Gorzej, gdy dziecko trochę podrośnie i wzrośnie jego poziom ciekawości. Tak, że nie potrafi już uleżeć czy nawet usiedzieć w miejscu. Wówczas książeczki trzeba znów dopasować do jego potrzeb. Najlepiej by były one wykonane z grubego kartonu, albowiem wówczas są trudniejsze do zniszczenia w niewprawnych jeszcze dłoniach malucha. Powinny zawierać niewielką ilość tekstu i ciekawe, przykuwające wzrok ilustracje. Dobrze by też było, gdyby opracowali je specjaliści. Tak, jak to ma miejsce w "Zabawach Tutusia".
Nie myślcie jednak, że "Zabawy Tutusia" to zwykła książeczka. Nic z tych rzeczy! To cała teczka, wewnątrz której znajdujemy kilka różnych pozycji książkowych dla najmłodszych. Poza nimi są też karty do zabaw z dzieckiem. Każdy zbiorek ma swoją własną tematykę. Ten poświęcony jest relacjom wnuk - dziadkowie. Nie wszystko mi się w nim podoba (ot, choćby to wypytywanie babci o prezent). Sam koncept jest jednak bardzo ciekawy. To coś zupełnie innego niż dostępne dotychczas na rynku pozycje. Maluchom powinno się spodobać. Szczególnie takim 1-2-letnim, bo przy 3-latkach trzeba uważać - niektóre stać już na więcej.
mama Mał-Gośka