Ekonomia to ciekawa nauka, bo stara się odpowiedzieć na pytanie DLACZEGO? Nie jest prosta, ale w Rozmowach z użyciem głowy została podana w sposób tak przystępny i obrazowy, że nawet ośmiolatek nie ma problemów z jej zrozumieniem. Anna Garbolińska wyjaśnia zjawiska, opierając się na przykładach z życia codziennego. Prezentuje terminy: giełda, budżet, podatek i nagle okazuje się, że są to rzeczy, z którymi spotykamy się na co dzień, chociaż nie używamy powyższych pojęć. Książka ta jest zaprzeczeniem stereotypu, że dzieci nie muszą znać się na pieniądzach i rynku, bo to trudne i nieciekawe.
Osobiście nie jestem zwolenniczką wychowania dzieci w oderwaniu od pieniędzy i od momentu, gdy mój syn nauczył się liczyć do 10, zaczął otrzymywać kieszonkowe, którym sam zarządza. Do chwili obecnej, choć ma dopiero 8 lat, udało mu się kilka operacji finansowych: kupić sobie ulubioną gazetkę (zawsze pamięta o zabraniu paragonu!), uzbierać na wymarzoną zabawkę, a nawet zaciągnąć kredyt na precla w szkolnym sklepiku – gdzie na szczęście nie naliczają procentów.
Wracając do książki, uważam, że pozwoli ona rodzicom wytłumaczyć, dlaczego nie możemy kupić dziecku wszystkich zabawek, na które ma ochotę, a to naprawdę duży zysk.
Książka w twardej oprawie, pięknie wydana i klarownie napisana. Przywodzi mi na myśl Jeżycjadę Małgorzaty Musierowicz i motywy zarobkowe, które jej niektórzy bohaterowie podejmowali z różnym skutkiem od najmłodszych lat np. wypożyczalnia łopatek i wiaderek założona przez Tomcia i Romcię w piaskownicy czy modelinowe wisiorki własnej produkcji sprzedawane przez Idę na targu. W dzisiejszych czasach mając już skończonych 13 lat, dziecko może otrzymać konto bankowe i kartę debetową. Powinno więc wiedzieć, co robić, by gadżetów tych nie pochłonęła dziura budżetowa.
mama MałGocha