Wydawnictwo WAB kojarzyło mi się dotąd z mrocznym kryminałem, a tu proszę – kolorowy przewodnik dla dzieci, perfekcyjny edytorsko.
Jego pierwsza strona sugeruje, że to klaser filatelistyczny, ale to dlatego, żeby przybliżyć herby miast, o których później można poczytać. Drugim elementem, o którym dużo mówi przewodnik, są zabytki UNESCO – te znane jak Wieliczka i te mniej zwiedzane jak Binarowa czy Sękowa. Można się zdziwić przeczytawszy o miejscach, które mijamy podczas codziennych przejazdów.
I ostatni element, który mi się spodobał: ciekawostki regionalne, od gwar małopolskiej i góralskiej począwszy na przysmakach skończywszy. Po przeczytaniu jestem już pewna, że mówię gwarą, chociaż moja pani polonistka tak się starała…
Zawartość książki pozwala na zorganizowanie mini konkursu wśród czytającej rodzinki. Całość książki, przeplatana śmiesznymi wierszykami, pozwala na zaplanowanie zarówno krótkich, jednodniowych tras, jak i dłuższych wycieczek. Na koniec pozwolę sobie zacytować wierszyk, który mówi o tym, za czym sama przepadam: „Chałki, bajgle, obwarzanki… a dziś jemy zapiekanki.” – Gdzie są najlepsze, dowie się ten, kto przeczyta wędrówki.
Mama MałGocha