Jesteśmy rodziną raczej kociolubną, niż psiarską, ale kiedy byłam dzieckiem mieliśmy psa, wciąż pamiętam jak strasznie go kochałam. W moim przypadku nie musiałam prosić o psa, ponieważ pojawił się on w naszym domu jeszcze przed moim urodzeniem. Trudno mi sobie wyobrazić domu bez zwierząt. Na dzień dzisiejszy mamy na stanie kocisko, dwa szczury oraz żabę, a bywało jeszcze weselej.
Książka o której chcę wam opowiedzieć dotyczy małego chłopca o imieniu Hal, który marzy o psie. Jego rodzice nie mają dla niego czasu – ojciec wiecznie pracuje, a matka nie ma chwili na oddech pomiędzy spotkaniami z koleżankami a zakupami. Rodzicom wydaje się, że kupując synowi najnowsze modele zabawek spełniają się w roli rodziców całkowicie. Niestety. Hala nie cieszą najnowsze wynalazki techniki, wyjęte prosto z katalogu, on po prostu chce mieć psa – najlepszego przyjaciela człowieka.
Gdy nadchodzą urodziny Hala, ojciec wpada na genialny pomysł wypożyczenia psa na weekend – aby syn przekonał się, że posiadanie psa wcale nie jest takie przyjemne. Cóż, cała impreza kończy się katastrofą – syn porywa psa z wypożyczalni i ucieka do dziadków. Książka pełna niespodziewanych zwrotów akcji i uroczego humoru pokazuje relacje międzyludzkie oraz społeczne, na zasadzie kontrastu: bogaty - biedny. Ale nie da się ukryć uroku przedstawionych postaci, ani odmówić stereotypów zawartych w książce. Jeśli Twoje dziecko marzy o czworonogu, a Ty masz jakieś opory przed wpuszczeniem zwierzaka do domu, może warto przeczytać książkę Ibbotson i spojrzeć na problem z innej perspektywy.
mama Magdalena