W książce na rutynę nie ma miejsca. Rodzina, złożona z mamusi, tatusia, Karolka i malutkiego Józefa, wybiera się w podróż na koniec świata. Wyprawą rządzi przypadek, zabiera się tylko część bagaży, wyrusza o zmierzchu. Taka wycieczka bez jasno określonych celów jest jednak tylko punktem wyjścia do bardzo dziwnej przygody.
Do przemieszczania się służą rodzinie duże balony o nietypowym kształcie, po nadmuchaniu pozwalają pokonywać dowolne odległości. Rodzice Karolka i Józefa zamiast zmywać, zakopują naczynia w ogrodzie.
W domu pojawia się tajemniczy łysy przybysz Maurycy z ogromnym nosem z Wyspy Smutnych Szewców, który żąda oddania mu Józefa. Mały braciszek Karolka ma zacząć sprawować rządy w obcym kraju w państwie łysego króla. W ten sposób wyprawa na koniec świata zdominowana zostanie przez wielką ucieczkę.
W Końcu świata... podkreślone są takie wartości, jak ciepło domowego ogniska, serdeczne porozumienie między rodzicami i dziećmi. Autorka pokazuje w swej książce opiekuńczych rodziców, rozmawiających z dziećmi, akceptujących je nawet, gdy mają złe humory, nie ma u nich nakazów czy zakazów, są za to zrozumienie, życzliwość i miłość.
Akcja w książce rozgrywa się szybko, na granicy jawy i snu, w nie do końca realnym świecie, czytelników fabuła pochłonie na pewno. Znakomita lektura dla całej rodziny!
Należy też wspomnieć o ciekawych rysunkach Pawła Pawlaka, które są utrzymane w szarym, czarnym i czerwonym kolorze, dzięki czemu potęgują atmosferę mroczności.
Magdalena Knappe